Anatomia klęski polskich szczypiornistów w Alicante
Klęska polskich piłkarzy ręcznych w Alicante.
Nie dla nas Londyn. Do awansu na igrzyska olimpijskie polskim piłkarzom ręcznym zabrakło
teoretycznie dziesięciu sekund, ale czy rzeczywiście byli oni tak blisko Londynu? Nie da się
osiągnąć sukcesu przy tak nierównej, w większości słabej, grze. Zaczęło się od dramatycznie
beznadziejnej pierwszej połowy meczu z Algierią, którą nasi piłkarze przegrali. Cóż z tego, że przez
większość drugiej połowy Polacy grali dobrze i prowadzili już sześcioma bramkami. Zamiast jednak
spokojnie powiększać przewagę, zrobili coś całkowicie niedopuszczalnego i niezrozumiałego zarazem.
Pozwolili mianowicie outsiderowi turnieju zdobyć w ostatnich minutach pięć bramek, nie strzelając
przy tym żadnej. Niewiele brakowało, a mecz zakończyłby się sensacyjnym remisem. Jaki był powód tej
nagłej niemocy? Nie wiem czy ktoś zna odpowiedź na to pytanie. Mam nadzieję, że nasi handboliści nie
zlekceważyli przeciwnika i kibiców.
Pełen obaw oczekiwałem więc meczu z Serbami. I
rzeczywiście początek tego spotkania potwierdził moje najgorsze przewidywania. Przegrywali już
trzema bramkami, by nagle przejść metamorfozę i zacząć grać tak jak powinni to robić od początku
turnieju. Dzięki temu na dwie minuty przed końcem
meczu prowadzili trzema bramkami i właściwie
mieli wygrany mecz i mogli już rezerwować bilety do Londynu. Tak pewnie by było, gdyby to była każda
inna drużyna, tylko nie nasza. Polacy mieli w tym czasie trzy szanse bramkowe, z których wystarczyło
wykorzystać jedną, ale chłopcy Wenty nie wykorzystali żadnej. Mało tego, na dziesięć sekund przed
końcem, prowadząc jedną bramką, po prostu podali piłkę prosto w ręce serbskiemu bramkarzowi. Ten
skorzystał z prezentu i uruchomił szybki kontratak i był remis. W końcówce Polacy mogli zrobić
właściwie wszystko, aby mecz wygrać.
Jeśli już nie potrafili strzelić bramki, mogli
chociaż rzucić w ostatniej akcji mocno i niecelnie. Wówczas zanim serbski bramkarz złapałby piłkę,
minęło by kilka sekund i być może nie rzuciliby wyrównującego gola. Można było zmasakrować Serba
mającego piłkę w ostatniej akcji, wziąć czas itp.
Mecz z Hiszpanią, który wystarczyło
zremisować, Polacy oddali właściwie walkowerem. Niepotrzebnie w ogóle wychodzili na parkiet, bo to
co w tym meczu pokazali, to była totalna kompromitacja. Nie podjęli z gospodarzami walki, seryjnie
marnowali idealne sytuacje bramkowe. Nie mieli żadnego pomysłu na grę, zachowywali się jak dzieci w
gęstej mgle. Przykro było na coś takiego patrzeć.
Nie wiem co teraz czeka nasza
reprezentację w piłce ręcznej, ale obawiam się, że to jej definitywny koniec i polski handbol wróci
do głębokiego zaścianka.
https://plus.google.com/u/0/b/113986743078714025442/113986743078714025442/posts
Wyślij wiadomość do Tomasz Warulik
Zgłoś Tomasz Warulik