Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Moje trzy grosze o zamordowaniu Osamy bin Ladena

Kamil Gawron
Kamil Gawron
Mówi się, że obowiązujące w krajach zachodnich standardy dotyczące przestrzegania praw człowieka, standardy prawne oraz reguły i poszanowanie życia społecznego mają solidną i ugruntowaną podstawę. Nic bardziej mylnego.

Zamordowanie Osamy bin Ladena w Pakistanie bez postawienia go przed sądem, ba, nawet bez postawienia mu jakichkolwiek zarzutów, urąga wszystkiemu w co wierzy i co wypracował przez stulecia wolny, demokratyczny świat.

Podobno kraje demokracji liberalnej oparte są na literze prawa, poszanowaniu godności ludzkiej, wolności oraz praw obywatelskich. Zgodnie z tymi zasadami Osama powinien zostać schwytany, osądzony w uczciwym procesie oraz skazany bądź uniewinniony. Każdego z nas i ciebie drogi czytelniku, droga czytelniczko i mnie, chroni zasada domniemania niewinności.

To, co odróżnia demokracje od krajów rządzonych autorytarnie bądź totalitarnie, to m.in. przestrzeganie praw człowieka. Wg tych praw każdy człowiek zasługuje na uczciwy proces. Nic nie usprawiedliwia ominięcia tej reguły.

Okazuje się, że te wszystkie piękne idee demokratyczne są niewiele warte, skoro wojsko Stanów Zjednoczonych może przedostać się do innego kraju, ulokować się tam na kilka miesięcy i przeprowadzić zbrojna akcję, w której został zabity nieuzbrojony człowiek. Żeby było jasne, nie usprawiedliwiam terroryzmu i Bin Ladena, uważam, że powinna spotkać go surowa kara za to, co zrobił i planował zrobić (jak się okazało, w kryjówce Osamy znaleziono plany ataku na koleje amerykańskie w 10. rocznicę upadku wierz WTC). Jednak w jego przypadku zawieszono wszystkie reguły demokracji i to nie może zostać niezauważone i nie skomentowane.

Demokracja oczywiście została zawieszona tylko „na chwilę”. Moim zdaniem jest to niezwykle niebezpieczne. Skoro taki wyjątek zdarzył się raz, kto wie, czy nie zdarzy się po raz drugi, trzeci, czwarty. Kto wie, czy takich przypadków łamania demokracji nie jest więcej, kto wie czy nie zdarzają się one codziennie wokół nas? Albo żyjemy w demokracji albo nie. Albo szanujemy prawo albo nie. Nie ma tutaj miejsca na żadne kompromisy. Nie możemy żonglować zasadami i dowolnie ich sobie interpretować. Nie możemy mieć rozdwojenia jaźni, gdzie moralność jest rzeczą płynną.

Amerykanie lubują się w grzebaniu w konstytucji, negowaniu umów międzynarodowych itp. itd. Najlepsze przykłady to „patriot act” i zignorowanie stanowiska NATO i ONZ w przypadku napaści na Irak. Tłumaczenie, że Osama bin Laden był traktowany jako generał wojenny, którego prawo do życia na czas wojny (USA oficjalnie nadal prowadzi wojnę z terroryzmem) jest zawieszone wydają mi niewiarygodne. Nic nie stało na przeszkodzie złapania go i wywiezienia na teren USA.

Wydaje mi się, że dla prezydenta USA Baracka Obamy, pojmany terrorysta był wart dużo mniej niż żywy. W swoim kraju Obama uchodzi za tzw. „mięczaka”, który nie potrafi uderzyć pięścią w stół, i kiedy trzeba, nie potrafi działać zdecydowanie. Na pewno zależało mu na zerwaniu z takim właśnie wizerunku. Nadarzyła się do tego idealna okazja. Szkoda, że chwilowy zysk polityczny przeważył nad poszanowaniem zasad demokratycznych, moralnych, etycznych. I to w kraju, który chce tę demokrację szerzyć na całym świecie. Poza tym przetrzymywanie Osamy na terenie USA naraziłoby pewnie ten kraj na ataki terrorystyczne, które miały by zmusić rząd do uwolnienia więźnia. Nie można takiego scenariusza wykluczyć. A tak zabili naszego brodatego przyjaciela w Pakistanie i problem z głowy. Cóż, że w akcji odwetowej Al-Kaidy, przeprowadzonej w Pakistanie zginęło 70 ludzi i teraz to właśnie Pakistan zagrożony jest terrorem. To już przecież nie nasza sprawa. Umywamy rączki i z uśmiechem na ustach wywieszamy flagę USA na maszcie wolności.

Kiedy obserwowałem tłumy Amerykanów świętujących zabicie Bin Ladena nie wierzyłem własnym oczom. Kraj, w którym większość ludzi wierzy w Boga, cieszy się z zabicia drugiego człowieka. Prymitywizm i hipokryzja ludzi wypłynęły po raz kolejny na powierzchnię. „Nie zabijaj” mówi Pismo Święte i nie ma tam żadnych odsyłaczy w rodzaju „punkt ten nie dotyczy przywódców terrorystycznych i zbrojnych organizacji”. Coś nie gra w moralności ludzi, którzy zapewne cieszyli się z beatyfikacji Jana Pawła II, by kilka dni później radować się z tego, że ktoś umarł. Coś nie gra w systemie, którego zasady funkcjonowania
można „na chwilę” zawiesić.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto