Spółka Amber Gold z branży IT w Koszalinie, choć ma za sobą 16 lat działalności, nagle straciła swoją reputację i dorobek, bo z dnia na dzień zaczęła się kojarzyć klientom, z gdańską "czarną firmą", którą trzeba omijać dalekim łukiem. Koniecznie musi natychmiast zmienić swoją nazwę, a to pociągnie ogromne koszty - notarialne, rejestracji w Krajowym Rejestrze Sądowym, zmiany adresu, logo, pieczątek, wizytówek, rachunków, reklam, internetowej domeny, itp. Ale najdłużej i najdrożej może kosztować budowa od nowa reputacji firmy.
Któregoś dnia sekretarka szefa koszalińskiej spółki Amber Gold, oniemiała ze zdumienia i wprost zdębiała, gdy w salonie RTV AGD - "konsultant przy stoisku z telewizorami, popatrzył na nią spode łba i powiedział", że nic z tego nie będzie: "Nie sprzedamy pani nic na raty" – podaje serwis rp.pl.
Znacznie większy szok przeżył szef firmy. "Wynegocjowaliśmy właśnie atrakcyjny kontrakt i musiałem pilnie zatrudnić dodatkowych 30 pracowników" - mówi dyrektor generalny spółki. "W największym dzienniku w regionie złożyłem zlecenie na duże ogłoszenie na pierwszej stronie" – akcentuje zmartwiony.
Długo przecierał w zdenerwowaniu okulary, gdyż nie mógł uwierzyć w to, co widniało w otrzymanym mailu: "Firma Amber Gold, która jest płatnikiem tego zlecenia, nie jest z naszych ustaleń, firmą wiarygodną". To czysta paranoja - mówi dyrektor. "Przecież my nie mamy nic wspólnego z tym głośnym gdańskim Amber Goldem!" Jak to nie! - powie klient - a nazwa?
Dyrektor kieruje sprawę do prawnika. Ten odpowiada, że trzeba pożegnać się z 16-letnią nazwą firmy, i to jak najszybciej. Odnowiony biurowiec po dawnej mleczarni, mieści w sobie kilkanaście różnych firm, których szyldy - tak jak Amber Gold - widnieją na jego froncie. Nagle szyld: "Amber Gold spółka z o.o.", zastąpił inny, z nową – mniej złotą nazwą: "Perfektel".
Dyrektor koszalińskiej spółki IT, do niedawna nie widział większego problemu w tym, że w Gdańsku jest podobna nazwa spółki. Bo zajmują się całkiem inną branżą i mają zupełnie innych klientów. "My działamy w branży IT, zajmujemy się m.in. bezpieczeństwem informacji i systemów komputerowych i usługami call center" - mówi. Kiedy w 2009 roku wyszło na jaw, że "w Gdańsku powstała firma Amber Gold, napisaliśmy do nich, żeby zmienili nazwę, bo my jej używamy od 1996 r." - tłumaczy.
Wtedy nikt z Gdańska nie zareagował, nie odpowiedział. Ponieważ koszalińska IT nie zastrzegła swojej nazwy - dyrektor wtedy machnął ręką na tę zbieżność nazwy. Zlekceważył też późniejszą gdańską propozycję "odkupienia domeny internetowej", bo - jak podkreśla dyrektor - oni mieli domenę "ambergold.com", a chcieli mieć naszą, czyli "ambergold.pl".
Szokujący był telefon, który dyrektor odebrał kilka dni temu. Zadzwonił jakiś nieznany spedytor: "Chciałbym potwierdzić transport większej ilości sztabek złota zgodnie ze zleceniem pani Katarzyny Plichty" = opowiada z uśmiechem. "Nie wiem, czy to było serio, czy ktoś sobie robił żarty, ale posłałem go do diabła" - mówi dyrektor.
W służbowym komputerze spółki IT można przeczytać korespondencję, która miała trafić do centrali spółki Marcina P. w Gdańsku, ale trafiła do Koszalina. 27 lipca, pan Zygmunt S.: "Data wypłaty środków po zakończeniu umowy 18.07.2012. Oczekuję wypłaty zgodnie z umową. Jest już 27.07.2012". 5 sierpnia, Bożena U.: "Wiem, że macie problemy z założeniem konta. Moje lokaty kończą się we wrześniu i listopadzie. Czy moje depozyty zostaną w terminie przelane na konto?". 22 sierpnia, Rafał Sz.: "Co z pieniędzmi niezwróconej lokaty?"
Ton emaili do Marcina P. stopniowo się zmieniał. Narasta atmosfera złości. 6 sierpnia, Łukasz S.: "Lokaty w złoto - dobra sprawa. Wasz prezes, dziwna osoba. Oglądam ten cyfrowy przekaz i nie ogarniam nic (...) Ludzie biegają po ulicach zestresowani i się martwią. O co wam chodzi?". A 10 sierpnia Adam M. już jawnie żąda: "Sk...y, oddajcie moje pieniądze, wpłaciłem 40 000 złotych!"
Zdarzył się też email, który wskazuje, że są ludzie nieustraszeni żadną aferą. Oto 17 sierpnia, kiedy już cała Polska mówiła o aferze Amber Gold - Marta K. napisała: "Chciałam zainwestować 100 000 w złoto. Czy to jeszcze możliwe? Prokuratura nie działa tak szybko, to powinnam zdążyć jeszcze. Proszę o szybką instrukcję, jak to zrobić". Zaczęły się jednocześnie przykre telefony. Albo dzwonił ktoś, żeby mu szybko założyć lokatę, albo groził. Ostatnio zadzwonił facet: "Aleście przekrętów narobili! Gdzie moja forsa?! Oddajcie moje pieniądze!"
Pracownicy koszalińskiej firmy są coraz bardziej pełni obaw. Klienci oszukani przez gdańską Amber Gold – według serwisu wp.pl - zbierają dane o pracownikach, penetrują m.in. portale społecznościowe, skrzykują się i zapowiadają "jakiś odwet". Dyrektor IT ma również prawo do obaw. Przecież przez pomyłkę mogą się w poszukiwanych danych znaleźć także dane - Bogu ducha winnej – jego kadry. Zrobiło się bardzo nieprzyjemnie - mówi. Wyszło na to, że "zaczynamy płacić za czyjąś aferę". Przykład? Kilka dni temu pracownica wysłała do jednego z banków wniosek kredytowy. Usłyszała: "Nie, nie - my z Amber Gold nie współpracujemy" – opowiada dyrektor.
Podkreślmy: koszalińska firma Amber Gold z grupy IT, choć ma od 16 lat swoją nazwę i wyrobioną reputację – straciła przez firmę gdańską o tej samej nazwie, wszystko. Zmartwiony i przerażony dyrektor IT mówi bezradnie: "Przecież my nie mamy nic wspólnego z tym gdańskim Amber Goldem". Ale klienci wiedzą swoje: Amber Gold to znaczy Amber Gold. Tymczasem prawie 5,7 tys. klientów gdańskiej spółki Amber Gold domaga się ponad 290 mln od jej właściciela, Marcina P.
Giganci zatruwają świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?