Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na wariackich papierach. Coming out pani profesor

Jadwiga Hejdysz
Jadwiga Hejdysz
Ścisle tajne
Ścisle tajne Derbeth CC-BY, GFDL
Wśród nieustającego międlenia komentatorów, którzy jedno zdanie wypowiedziane przez polityka jakiejkolwiek opcji obracają jak skrzydłami wiatraka, dopóki wiatr nie zmieni kierunku dominuje ostatnio wielkie rozważanie niesłychanie ważkiego - bo innych nie czyni - oświadczenia pana Kaczyńskiego, o istnieniu listy osób zagrożonych, które publicznie wygłosił.

Prezes wygłaszać musi nieustannie, bo to już rodzaj nieuleczalnego uzależnienia. Oświadczenie padło w kontekście śmierci słynnego generała, który nie pogodził się z postępującą alienacją towarzyską, niepowodzeniami biznesowymi i problemami zdrowotnymi, które przebijają przez delikatne wypowiedzi jego przyjaciół.

Ale – niechże generał spoczywa w pokoju, bo wspominam o nim wyłącznie dlatego, że jego śmierć pozwoliła wiecznemu prezesowi znowu huknąć w mikrofon. Tym razem wiedzą o tajemniczej liście, przekazanej mu przez równie tajemniczą damę. Lista miała zawierać osoby - ogólnie rzecz nazywając
- niewygodne dla władzy i przeznaczone do uciszenia z powodu zawartych w głowie wiadomości. Wiadomości ważnych i niewygodnych dla władzy.

Sugestie zawarte w tego rodzaju wypowiedziach, czynionych przy okazji wydarzeń autentycznych, są specjalnością faceta, który na polu mieszania w głowach, zajmuje, zaraz po Rydzyku, drugie miejsce w kraju. Tym razem jednak przedobrzył na tyle, że się tą jego „listą osób” zainteresowała prokuratura.

I w tym dramatycznym momencie, kiedy nieomal ważą się losy państwa na podstawie najtajniejszej wiedzy politycznej prezesa, ujawniła się pani Staniszkis, która heroicznie oświadczyła, że i owszem, sama, osobiście uświadomiła prezesowi, iż osoby posiadające określoną wiedzę, mogą być wyciszane.

Pogadali sobie państwo okazjonalnie i w zasadzie nie byłoby sprawy, gdyby z rozmowy na tematy oczywiste, nasz bezkonkurencyjny prezes nie uczynił kolejnej sensacji utrzymującej go przy mikrofonie. W obu oświadczeniach wyraźnie brakuje nazwiska samego prezesa, co niestety - nie czyni z niego osoby, którą należałoby wyciszyć, czego najlepszym dowodem całkowita i nieustająca dowolność jego poczynań.

Można domniemywać, że pani Staniszkis dokonała tego coming outu, aby zaoszczędzić swemu pupilowi przesłuchań trzeciego stopnia; znany bowiem z dżentelmeńskiego stosunku do kobiet prezes, nawet jakby mu w kazamatach piłowali paznokcie - nazwiska damy by nie zdradził.

A swoja drogą - ja bym się na miejscu prezesa poczuła urażona, bo jakże to tak… taki ważny i tak nieważny?

Mąkę z wielkiego młyna plotek politycznych każdy odsieje sobie sam; jeden upiecze z tego kaloryczny placek, inny dostanie same plewy, a mnie w tym momencie przyszło żałować, że zablokowałam numer niejakiej Semiramidy, która telefonicznie rozwija biznes typu „Cyganka prawdę ci powie”.

Mogłabym, po konkretnej rozmowie i równie konkretnym rachunku, ogłosić coś tak okropnie ważnego, że sam prezes zostałby na chwilę bez mikrofonów. Następnej wróżki nie zablokuję na pewno; już pierwszy występ zwróci mi koszta, a reszta pójdzie na ochroniarzy i limuzynę.

Znajdź nas na Google+

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto