Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na wariackich papierach. Halloween country

Jadwiga Hejdysz
Jadwiga Hejdysz
Problem przeniesienia do naszego kraju wesołkowatej głupawki pod nazwą Halloween, daje taki efekt, że rokrocznie jakiś wesołek wbija palec w mój dzwonek, w wyniku czego gnam do drzwi, aby przerwać piekielny hałas.

Nie dlatego, że mój dzwonek jest zbyt głośny, nie! Po prostu każdy dzwonek w moich uszach brzmi piekielnie i bez względu na jego źródło, staram się go wyłączyć jak najszybciej. Wyjątek stanowi pobliska dzwonnica, bo nie mam klucza do wejścia.

W tym roku sponiewierały moje uszy dwie młodociane żebraczki, „przebrane” w potężne kołtuny na głowach oraz matczyną szminkę, obficie rozmazaną na buziach. - Cukierek, albo psikus! wrzasnęły unisono, co mnie wprawiło w ogromne zakłopotanie, bo czego jak czego, ale cukierków w domu nie posiadam, nie kupuję i nawet darmowych nie jadam. Wybrałam więc drugą opcję czyli psikusa, poganiając towarzystwo szczotką-zmiotką, bez naruszania godności osobistej ichniej, własnej oraz szczotki rzecz jasna.

Takiego obrotu rzeczy halloweenerki się nie spodziewały; pognały przeto susami po dwa schodki w dół, bo poręcze akurat do zjazdu się nie nadają. Tak to wygląda lokalnie i kameralnie, ale…

W tym samym czasie odbywa się halloweenowe widowisko na skalę krajową w wykonaniu pana Ziobry oraz ziobrystów jego. Zgłosili pod adresem prezesa gromkie wezwanie: cukierki albo psikus... I tu sprawa potoczyła się podobnie jak pod moimi drzwiami.

Panowie, przebrani za kombatantów, co to za PiS krew wylewali, ponosili ofiary w trakcie okrutnych prześladowań – jednym słowem – jak u Okudżawy – „ranami okryty, tolka nie ubity” – dostali szczotką zmiotką w zadnią cześć ciała, bez naruszania godności prezesa.

W orszaku odnowicieli, pragnących zmiany prezesa bez zmiany prezesa, co czołobitnie podkreślano w każdym spiczu ulicznym, przewijało się na drugim planie damskie wcielenie ziobrystów czyli moja ukochana pani Kempa. Znikła jednakże z drugiego planu portretu zbiorowego w momencie strategicznym. Stało się to na chwilę przed ostatecznym „psikusem”, kiedy gromadę napalonych dziennikarzy, za zajmowanie się głupotami opierniczyła solidnie, druga po Kempie rycząca czterdziestka, pani Fotyga.

Wesołe obchody jeszcze nie skończone, rozłamowcy w maskach męczenników nieustannie zapewniają że byli w stanie zjeść ciastko i mieć ciastko. Ostatnim, który publicznie usiłuje dokonać tej sztuki jest pan Mularczyk, który na proste pytanie, czy jako ziobrysta wyjdzie za nowym wodzem z PiS - usiłował złapać własny ogon kręcąc się w kółko, byle tylko nie odpowiedzieć „tak-nie”.
Gdybyż na miejscu bezlitosnej Anity Werner siedziała pani Pochanke! Ta największa gwiazda „Faktów po faktach” nie stawia swoich interlokutorów w paskudnej sytuacji, bo zadając pytanie, sama na nie odpowiada; potrafi również skomentować wypowiedź gościa, którego do głosu nie dopuszcza i przy niej pan Mularczyk nie musiałby robić za kompletnego idiotę.

Na dziś, nasz halloween-country toczy się bez zakłóceń, a przyszłościowa partia ziobrystów cieszy się wielkim poparciem pod warunkiem, że zaistnieje. Ale, łaska ludu na pstrym koniu jeździ i za trzy lata z miejscem w Sejmie dla ziobrystów może być tak, jak z miejscem przy stoliku w „Rzymie” Felliniego.
Pani, pragnąca zjeść najlepszą w okolicy pizzę nagle wrzasnęła do właściciela:
- Ale mi dałeś miejsce! Przy kiblu! Ale smród!
- Blondyneczko, to smród historyczny, odrzekł właściciel pizzerii.

Czy z tegorocznej zabawy w Halloween wyjdzie historia czy smród – zobaczy ten, kto dożyje. Czego wszystkim i sobie życzę.

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto