Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nauczycielka zrobiona w balona...

Redakcja
Zdjęcie ilustracyjne.
Zdjęcie ilustracyjne.
Oto opowieść pewnej nauczycielki z pewnego miasta, uczącej w pewnej szkole, która to nauczycielka nagle wylądowała na zasiłku dla bezrobotnych, prawdopodobnie ze względu na oszczędności...

Oto opowieść pewnej nauczycielki z pewnego miasta, uczącej w pewnej szkole, która to nauczycielka nagle wylądowała na zasiłku dla bezrobotnych, prawdopodobnie ze względu na oszczędności... Opisana historia wydarzyła się naprawdę w 2010 roku.

"Po ukończonych studiach magisterskich na Uniwersytecie Opolskim (kierunek matematyka) rozpoczęłam pracę w szkole podstawowej, prowadzonej przez stowarzyszenie będące Organizacją Pożytku Publicznego. Pracowałam tam przez 5 lat, w trakcie uzyskałam stopień nauczyciela kontraktowego. W międzyczasie podjęłam pracę w gimnazjum prowadzonym przez to samo stowarzyszenie (uczyłam tam 3 lata).

Chcąc doskonalić się zawodowo (nauczanie jest moją pasją), zrezygnowałam z pracy w szkole podstawowej i skorzystałam z propozycji pracy w publicznym gimnazjum w Opolu - zaoferowano mi tam pełen etat plus nadgodziny.

Już na wstępnej rozmowie dowiedziałam się, że warunkiem podpisania umowy ze mną jest moja rezygnacja z nauczania w gimnazjum prowadzonym przez stowarzyszenie (bez uzasadnienia postawienia mi takiego warunku).

Zachęcona warunkami pracy - pełen etat plus nadgodziny, kolejna umowa po roku pracy, własna sala lekcyjna, nieograniczony dostęp do wszelkich pomocy naukowych (np. sala multimedialna z tablicą interaktywną) - zgodziłam się na podpisanie umowy o pracę.

Po podjęciu pracy w tej placówce umożliwiono mi kontynuację stażu na stopień nauczyciela mianowanego (który uzyskałam w lipcu 2010 roku).

W międzyczasie okazało się, że ze względu na niż demograficzny może nastąpić redukcja etatów. W związku z tym, udałam się na rozmowę do pani Dyrektor Naczelnej z zapytaniem, jaka jest moja sytuacja wobec powyższej informacji ("... jeśli otworzymy piąty oddział pierwszych klas, to będzie pani pierwsza w kolejce do zatrudnienia"). Uspokojona zapewnieniem dyrekcji (koniec kwietnia 2010 roku) nie martwiłam się o brak etatu w przyszłym roku szkolnym, ponieważ miałam informację z kadr, że raczej (co wynikało z zapisów) nic się nie zmieni i w 2011 roku w szkole znowu powstanie pięć oddziałów klas pierwszych.

Od końca kwietnia do lipca 2010 roku wielokrotnie inicjowałam rozmowy z dyrekcją szkoły odnośnie mojego dalszego losu zawodowego w tej placówce.

W lipcu 2010 roku dowiedziałam się, że moja koleżanka z tej szkoły (matematyczka), wybiera się na całoroczny urlop zdrowotny. Nie omieszkałam ponownie odwiedzić panią dyrektor w celu potwierdzenia otrzymania pracy na stanowisku nauczyciel matematyki na rok szkolny 2010/2011.

Wtedy też pani dyrektor nieco zmieniła front (nie mówiła już o oddziałach) i stwierdziła, że jeżeli pani XY pójdzie na urlop zdrowotny, to etat mam gwarantowany.

Koleżanka XY poszła na chorobowe, w szkole powstało pięć oddziałów, a ja w połowie sierpnia dostałam od pani dyrektor naczelnej informację (telefoniczną!), iż nie ma dla mnie pracy.
Po dłuższej rozmowie dowiedziałam się, że jeśli interesują mnie szczegóły dotyczące nie przychylenia się do przedłużenia mi umowy o pracę, powinnam porozmawiać z wicedyrektorem szkoły, jako że Pani dyrektor naczelna nie ma do mojej pracy żadnych zastrzeżeń.

Zatem udałam się do szkoły... Rozmawiałam z panią wicedyrektor oraz z panią dyrektor naczelną - obie "umywały ręce", przerzucając winę z jednej na drugą... W rezultacie nie uzyskałam odpowiedzi na zasadnicze pytanie - dlaczego nie zaproponowano mi pracy na kolejny rok szkolny?
W trakcie rozmowy z panią wicedyrektor dowiedziałam się, że moje klasy przejmie "świeżo upieczona" magistrantka matematyki (bez doświadczenia pedagogicznego). Natomiast etat mojej koleżanki, która poszła na roczny urlop zdrowotny przejmie równie niedoświadczony, początkujący nauczyciel matematyki.

W konsekwencji jestem bezrobotnym mianowanym nauczycielem matematyki".

Po wysłuchaniu powyższej opowieści sprawdziłam, jak wygląda wynagrodzenie nauczycieli na poszczególnych stopniach awansu, w tym przypadku nauczyciela stażysty i nauczyciela mianowanego zatrudnionych w placówce publicznej, gdzie budżetem rozporządza dyrektor.
Jak podaje Ministerstwo Finansów minimalne stawki wynagrodzenia zasadniczego od 1 września 2010 roku dla nauczyciela z tytułem magistra z przygotowaniem pedagogicznym wynoszą dla nauczyciela stażysty 2039 złotych brutto za etat natomiast dla nauczyciela mianowanego 2383 złote, w przypadku średniego wynagrodzenia różnice są znacznie wyższe i tak dla nauczyciela stażysty średnie wynagrodzenia od 1 września 2010 roku wynosi 2447 złotych, natomiast dla nauczyciela mianowanego 3523 złote.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak przygotować się do rozmowy o pracę?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto