Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

NHL Winter Classic dla Detroit

Paweł Kaleski
Paweł Kaleski
Niecodzienne spotkanie obejrzeli w noworoczny wieczór fani NHL. Zespoły Chicago Blackhawks i Detroit Red Wings zmierzyły się na otwartym stadionie Wrigley Field.

Blisko 41 tysięcy fanów hokeja przybyło w ten mroźny dzień, aby obejrzeć, jak się później okazało, wspaniałe hokejowe widowisko jakie zgotowali kibicom gracze obu drużyn. Spotkanie nosiło oficjalną nazwę NHL Winter Classic 2009.

Przy wspaniałej oprawie i ogłuszającym dopingu kibiców gracze obu zespołów wyszli na lodowisko przez specjalnie przygotowany korytarz. Oba zespoły wystąpiły w tym spotkaniu w tzw. strojach retro, czyli innych niż ich codzienne kostiumy. Występujący w roli gospodarzy gracze Chicago ubrani byli w czarne koszulki z czerwonymi i białymi wstawkami, zaś ekipa „Czerwonych Skrzydeł” wystąpiła w białych koszulkach z czerwonymi akcentami.

Już na początku spotkania doszło do ostrego starcia między graczami obu zespołów. Po zderzeniu z rywalem jeden z napastników Detroit fiknął efektownego koziołka i z nogami w górze wylądował w boksie dla rezerwowych… Chicago.

To waśnie zespół gospodarzy pierwszy zdobył bramkę w tym spotkaniu. W 4. minucie grający w liczebnej przewadze „Czarne Jastrzębie” przeprowadziły skuteczną akcję i Kris Versteeg wpakował krążek do bramki rywali dobijając strzał Martina Havlata. Po kilku chwilach goście zdołali odpowiedzieć celnym trafieniem. Henrik Zetterberg podał krążek zza bramki, wprost do nadjeżdżającego Mikaela Samuelssona i ten pokonał Cristobala Huet’a (8 trafienie w tym sezonie).

Jednak ta tercja należała do Chicago. Już 120 sekund później miejscowi odzyskali prowadzenie. Akcja była bliźniaczo podobna do tej, po której wyrównała drużyna Red Wings. Zza bramki rywali podał Kris Versteeg, zaś krążek do bramki obok bezradnego Ty'a Conklina skierował Martin Havlat, dla którego była to 10. bramka w sezonie. Jeszcze w samej końcówce Blackhawks strzelili trzecią bramkę. Tym razem był to gol przedniej urody. Martin Havlat podał do Bena Eagera, który wykonał efektowny obrót za bramką rywali i zza linii końcowej zawinął krążek w krótki róg bramki Red Wings.

Trudno określić co powiedział swoim podopiecznym w przerwie Mike Babcock, ale okazało się to niezwykle skuteczne. Już w 22. minucie spotkania Jiri Hudler wykończył akcję Mariana Hossy i Henrika Zetterberga (obaj zaliczyli po 19. asyście w sezonie), umieszczając krążek z najbliższej odległości w bramce gospodarzy. Dziesięć minut później ten sam zawodnik popisał się skuteczną dobitką i na tablicy wyników wyświetlił się remis 3:3.

Jednak to nie był koniec popisów „Czerwonych Skrzydeł” w tej tercji. Na kilkadziesiąt sekund przed końcem tej części gry znakomitą kontrę wyprowadził Paweł Datcjuk, po podaniu Johana Franzena. Rosjanin dynamicznie wjechał w tercję rywali, minął dwóch obrońców i strzałem z backhandu pokonał bramkarza Chicago.

Mimo, że oba zespoły oddały w tej tercji po 13 uderzeń, to jednak goście wykazali się znacznie lepszą skutecznością i wbrew początkowym niepowodzeniom, przystępowali do ostatniej części meczu prowadząc.

Pierwsze minuty trzeciego starcia to prawdziwy wstrząs dla fanów miejscowej drużyny. W 44. minucie w odstępie niespełna dwudziestu sekund Detroit zdobyło dwa gole. Najpierw z prawego skrzydła chytrym strzałem po lodzie gola zdobył Brian Rafalski, zaś chwilę później do bramki Chicago trafił
Brett Lebda. Po jego strzale potrzebna była analiza wideo, dzięki której sędziowie mogli ostatecznie uznać, że krążek przekroczył linię bramkową. W samej końcówce spotkania jeszcze jedną bramkę dla „Czarnych Jastrzębi” zdobył Duncan Keith. Tym samym ustalił wynik meczu na 4:6 dla Red Wings. Warto dodać, że w miniony wtorek Detroit pokonało Chicago 4:0, występując wtedy we własnej hali. Zatem rewanżowe spotkanie padło także ich łupem.

Jako ciekawostkę można dodać, że stojący w tym meczu w bramce gości Ty Conklin zaliczył już trzeci mecz na otwartym stadionie. W 2003 roku bronił bramki Edmonton w spotkaniu z Montrealem, zaś w poprzednim sezonie stał w bramce „Pingwinów” z Pittsburgha w potyczce z Buffalo Sabres.

Nagabywany po meczu komisarz National Hockey League Garry Bettman stwierdził, iż nie ma jeszcze decyzji ani co do składu ani co do miejsca przyszłorocznej Winter Classic.

Dzięki tej wygranej Detroit umocniło się na prowadzeniu w Central Division z 55 punktami. Chicago jest jedną pozycję niżej w tej samej grupie mając dorobek 47 „oczek”.
Wyniki i strzelcy bramek z 1 stycznia 2009 (czwartek):

Chicago – Detroit 4:6
Chi: K. Versteeg, M. Havlat, B. Eager, D. Keith
Det: J. Hudler 2, M. Samuelsson, P. Datcjuk, B. Lebda, B. Rafalski

Boston – Pittsburgh 4:2
Bos: D. Krejci, M. Savard, M. Lucic, P.J. Axelsson
Pit: R. Fedotenko, D. Jeffrey

Toronto – Buffalo 1:4
Tor: J. Mitchell
Buf: J. Pominville 2, D. Roy 2

Washington – Tampa Bay 7:4
Wsh: S. Collins, D. Steckel, M. Green, M. Bradley, B. Gordon, C. Clark, A. Owieczkin
TBL: V. Lecavalier 2, R. Malone, M. Recchi

Nashville – Vancouver 1:2
Nsh: R. Peverley
Van: M. Ohlund, J. Jaffray

Spotkania zaplanowane na 2 stycznia 2009 (piątek):

New Jersey – Montreal
Carolina – St. Louis
Atlanta – Vancouver
Colorado – Columbus
Phoenix – NY Islanders
Anaheim - Philadelphia

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto