Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Niby-dziennik ostatni” arystokraty ducha Zygmunta Mycielskiego

Adrianna Adamek-Świechowska
Adrianna Adamek-Świechowska
Zygmunt Mycielski, Niby-dziennik ostatni 1981-1987, redakcja Barbara i Jan Stęszewscy, Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2012.
Zygmunt Mycielski, Niby-dziennik ostatni 1981-1987, redakcja Barbara i Jan Stęszewscy, Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2012. Okładka ksiązki
„Niby-dziennik ostatni 1981-1987” Zygmunta Mycielskiego to finalny tom cyklu dzienników, jakie ukazały się nakładem Wydawnictwa „Iskry”. Po upływie 25 lat od śmierci autora czytelnik otrzymuje zapis przemyśleń z ostatnich lat życia wybitnego artysty.

Wydany we wrześniu bieżącego roku tom, obejmujący lata 1981-1987, dopełnia opublikowane w formie książkowej poprzednio części zbioru zapisków zeszytowych Zygmunta Mycielskiego, kompozytora, publicysty, pisarza: Dziennik 1950–1959 (1999), Dziennik 1960–1969 (2001), Niby-dziennik 1969–1981 (1998). Wszystkie trzy wyszły w opracowaniu Zofii Mycielskiej-Golik. Czwarty tom został przygotowany przez Barbarę i Jana Stęszewskich, kończy edycję, której istotnym walorem jest gruntowność i całościowość. Decyzji wydawcy zawdzięczamy bowiem fakt, iż nie dokonano w niej jakichkolwiek skrótów i zmian. Zazwyczaj pierwsze publikacje dzienników bywają z różnych powodów niepełne, czy to z przyczyn politycznych, czy obyczajowych, ze względu na wolę autora lub jego rodziny. Opuszczenia te zubożyłyby zawartość myślową, odebrałyby tekstowi walor szczerości i dokumentalności.

Zapiski rozpoczął Mycielski jeszcze w latach trzydziestych i pisał je przez całe życie, jednak przedwojennych nie włączył do zbioru dziennikowego, przeznaczonego do druku. Szereg opublikowanych tomów, zawierający zapisy od lat pięćdziesiątych budzi uznanie dla konsekwentnego notowania myśli, szkiców pomysłów muzycznych, spostrzeżeń do przygotowywanych artykułów i wykładów, refleksji na marginesie przeczytanych lektur. Zygmunt Mycielski w powojennym życiu kulturalnym Polski był człowiekiem–instytucją, brał czynny udział w organizowaniu życia muzycznego w kraju. Jako prezes Związku Kompozytorów Polskich zajmował wysoką pozycję w kręgach inteligencji kulturalnej. Pełnił funkcję redaktora naczelnego „Ruchu Muzycznego”, utrzymywał aktywne kontakty ze światem muzycznym na Zachodzie.

Dzienniki artysty pochodzącego z Wiśniowej są zbiorem zróżnicowanym, ale zarazem jednolitym. Myślom diarysta pozwalał rozwijać się swobodnie, przeskakiwać z tematu na temat, zgodnie z prawami kojarzenia, jednak znać w nich wątki tematyczne, które spajają luźne uwagi., Obserwacje prowadzą do wniosków, nasuwają spostrzeżenia o charakterze prawidłowości spraw społecznych i politycznych. W ocenie zjawisk powracają stałe punkty odniesienia i dochodzą do głosu trwałe cechy usposobienia, umysłu, osobowości.

Jednym ze stałych punktów odniesienia jest przywoływanie sztambuchu matki, Marii z Szembeków Mycielskiej. Treść jej zapisów jest żywa w pamięci syna, prowadzi do refleksji na temat uwarunkowań własnego charakteru. Zdradza, że utrwalony w zapisach matki dziewiętnastowieczny świat ukształtował jego świat wartości, któremu pozostał wierny i przez pryzmat którego oceniał sztukę. Uzasadnia tym samym swe wyznania, że czuje się człowiekiem dziewiętnastowiecznym.

W ostatnim tomie, składającym się z zawartości dziewięciu zeszytów, obejmującym zapisy od 16 stycznia 1981 roku do 15 maja 1987 roku, czytelnik znajduje podobnie jak w poprzednich częściach rozważania intelektualne. Nie uwiecznia w nim autor detali osobistych, ale snuje dywagacje o sztuce, literaturze, zjawiskach społecznych i politycznych. Choć pojawiają się adnotacje na temat własnej kondycji fizycznej czy podjętych działań, to nurt tych uwag wprowadza refleksję nad egzystencją ludzką. Do rozmyślań takich skłania starość, wraz z nią narastająca świadomość przemijania, której przejawem jest odchodzenie bliskich.

W obliczu śmierci, kruchości bytu zastanawia się nad dziwną skłonnością ludzką do tego, by do ostatniej chwili „bawić się piłką, losem, polityką, sztuką, wiarą, gromadzeniem dóbr – nienawiścią wreszcie, chciwością – czasami nawet miłością”. Na kartach dziennika przewijają się odbicia procesu twórczego, zapisy nut i wywołujących je myśli. W tym okresie pracuje nad następującymi kompozycjami: Trzy Psalmy, Liturgia sacra, 8 pieśni do słów Zbigniewa Herberta, Ostatnia symfonia, Fragmenty do tekstów Juliusza Słowackiego.

Wszystkie wątki myślowe autora pobudzają do refleksji. Osobiste notatki stają się eseistycznymi wywodami, inspirującymi do dialogu na temat podjętych problemów. Mimo upływu lat nie straciły swej aktualności. Dochodzi się do takiego wniosku pod wpływem komentarzy historycznych do współczesnych wydarzeń. Stanowią świadectwo erudycji i przenikliwości w interpretacji dziejów. Osobiste wynurzenia autotematyczne charakteryzują autora jako twórcę. Rzucają światło na jego intencje i cele. Na przykład na marginesie uwagi Tomasza Manna o sztuce, iż jest dzieckiem smutku i radości, snuje Zygmunt Mycielski własne osobliwe rozmyślania, ukazujące paradoksalność natury dzieła: „W moich rzeczach radości nikt nie znajdzie. [...] Wspomnę tylko, że sam fakt, akt twórczy, jest jakąś radością [...]. Nauka, rzemiosło, rolnictwo, urząd i polityka, każde działanie związane jest z czymś, co można nazwać radością”.

Czytelnik znający klimat lat 80. odnajdzie w uwagach autora odbicie własnych lęków, niepokojów, czasem tłumionych, często niewyartykułowanych. Dziennik nie jest kroniką wydarzeń, ale subiektywnym rejestrowaniem faktów. Diagnoza nastrojów społecznych artysty dokonywana jest nieraz z perspektywy zbiorowości społecznej, trzeźwo spoglądającej na okres przemian przełomowych. Autor żywo komentuje działania „Solidarności”, wydarzenia stanu wojennego, prześladowań, represji, pielgrzymek Jana Pawła II, oddziaływania ZSRR na sytuację w Polsce. Część uwag dotyczy diagnozy narodu polskiego, jego uwikłania dziejowego oraz uwarunkowań kulturowych. Sprawy te urastają do zasadniczych kwestii, jakie znalazły się w orbicie zainteresowań intelektualisty, potomka zasłużonej polskiej rodziny, skoligaconej z arystokratycznymi rodami europejskimi.

Lektura Niby dziennika ostatniego jest budująca. Zapisane na gorąco spostrzeżenia, myśli, wrażenia mają charakter dalekowzroczny i mądry. Odnosi się wrażenie, że zdolne są ukazywać przed każdym czytelnikiem swoją trwałą wartość.

Zygmunt Mycielski, Niby-dziennik ostatni 1981-1987, redakcja Barbara i Jan Stęszewscy, Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2012, s. 744.
Znajdź nas na Google+

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto