Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nie mamy talentu do tego talentu

Jadwiga Hejdysz
Jadwiga Hejdysz
Od czasu do czasu na zasadzie zrywu, czkawki i wybuchu publiczność powiadamiana jest o wydarzeniu nie mieszczącym się w tak zwanych normach, cokolwiek by to mogło znaczyć.

Na przykład koleje życia pani Villas: oczywiście tubylcy Lewina doskonale wiedzieli, co w trawie piszczy a właściwie szczeka i wyje, ale dopiero od czasu dramatu nieprzebranej gromady zdziczałych psów, również losy pani Villas stały się przedmiotem zainteresowania telewizji. Przy okazji niejako.

Po nieomal kryminalnych poczynaniach z uwięzieniem w domu i wywiezieniem do szpitala, zmaterializowała się nieobecna totumfacka, opiekunowie oraz mecenasi chodzący dwójkami. Zafundowano gościnę w pałacyku, kamery, nowe toalety, białe futro tudzież, równie białą, limuzynę. Obiecano jej wszystkie ukochane lalki, szmatki i zabawki. Uwierzyła.

Dokonał się bodajże jeden koncert, udział w programie pana Manna i kilka scen ze studia, gdzie ochoczo pracowała nad nowym nagraniem.

Zapowiedziany powrót na scenę śledziła z zainteresowaniem cała Polska i nagle wszystko diabli wzięli. Violetta poczuła się oszukana, zerwała stosunki z "mecenasami", powróciła do starego domu z transportem ukochanych świątków, a jej los spoczywa znowu w rękach pani B., o której uczestnicy forum piszą rzeczy mało pochlebne, a nawet całkiem paskudne. Coś na rzeczy musi być i chyba to nie pani Villas panuje nad swym życiem.

Cokolwiek by nie powiedzieć, pozostaje faktem, że niezwykle rzadki głos, jakim dysponuje pani Villas zasługiwał na potraktowanie jak dobro narodowe. Żadne kaprysy, fochy, fumy i wapory nie usprawiedliwiają faktu, że pani Villas nie jest otoczona fachową opieka i mecenatem państwowym.
Jak to się dzieje, że ani ze świata kultury, ani Ministerstwa Kultury – nikt! nie zadał sobie trudu dotarcia i ułożenia poprawnych stosunków z panią Villas, a dokonuje tego jedna, pełniąca bardzo niejasną przy niej rolę kobieta nie mająca ze sztuką i psychologią nic wspólnego?

Artystka, jak się wydaje należy do ludzi, którzy w sprawach codziennych i praktycznych nie dają sobie w życiu rady, stając się ofiarami hochsztaplerów, pijawek i - niestety - zbyt wiele oczekując po siłach nadprzyrodzonych. Wśród wielu niejasności i podejrzanych sytuacji, w jakie pakuje się lub jest pakowana pani Villas jedno jest pewne. Że w sposób bezprzykładny i tragiczny marnuje się głos, który usprawiedliwia zarówno dziwactwa jak i trudny charakter. Coś za coś!

Nie wiem jak przebiegała kariera jej peruwiańskiej poprzedniczki Ymy Sumac (miałaby teraz 85 lat), ale w młodości słuchałam w radio jej nagrań; a więc istniały już w tych dawnych czasach nagrania jej fenomenalnego głosu, dostępne nawet w naszym komunistycznym państwie. Czy Violetta sprzedaje nagrania? Bo jeżeli tak - dlaczego żyje w nędzy?

To wszystko razem jest do rozwikłania przez Sherlocka Holmsa i zawodowego negocjatora. Ale fakt pozostaje faktem, że takich głosów dotychczas na świecie odnotowano tylko dwa. Jednym z nich natura obdarzyła Violettę Villas. I ten głos się marnuje, a czas biegnie.

od 7 lat
Wideo

Zmarł Jan Ptaszyn Wróblewski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto