Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nikczemność prokuratorska i inna

Redakcja
Remontując mieszkanie, zostałem niejako skazany na całodzienne wysłuchiwanie doniesień telewizyjnych.

W TVN, a pewnie też gdzie indziej ( nie miałem czasu na przełączanie kanałów) trwa fajerwerk informacji o słynnym Janie Rokicie i jego perypetiach z prawem.

Prawie na wymioty mi się bierze, od tego młócenia słomy w wykonaniu głównego bohatera, jak i jego sympatyków.

Poseł Rokita, który walczył o Polskę prawa, teraz przedstawia się jako ofiara prawa. Ponosi konsekwencje tego, że nazwał komendanta Kornatowskiego bodaj (cytuje z pamięci, więc mogę cokolwiek przekręcić) „wyjątkowo nikczemnym prokuratorem stanu wojennego”, a bodaj i że mordercą.

Jeśli Kornatowski jest nikczemny, to pewnie żadną nikczemnością nie jest opowiadanie przez pana Rokitę, że komornik prowadzi egzekucje (nie prowadzi), że „jest zapis polityczny” na niego (sprawa nosi charakter wybitnie prywatny), że płaci rachunki za stan wojenny ( płaci rachunek za własne, nieodpowiedzialne słowa), że wyklucza go społecznie (sam się wykluczył) i zrujnuje majątkowo. Że słowa pod adresem Kornatowskiego potwierdziła komisja sejmowa, podczas gdy nie potwierdziła. Że pozostanie za granicą (wygląd świadczy, że pobyt we Włoszech mu mocno służy) i nie wyklucza szukania pracy na czarno, aby uniknąć spłacenia kary. Oto przykład, płynący od osoby, która była kiedyś osobistością w życiu publicznym. Do tego dochodzi naganne moralnie łączenie sprawy wyroku z wykluczeniem z partii za niepłacenie składek. Jedyną winą PO jest to, że wyrzucono go zbyt późno.

W obronie Rokity wypowiada się były minister sprawiedliwości, krytykując państwo i wymiar sprawiedliwości, którym do niedawna kierował. Pewnie to nie jest nikczemnością. Jakoś uszyły mojej uwadze zasługi pana ministra w dziedzinie reformowania systemu sprawiedliwości.

Pojawiają się niedorzeczne pomysły posłów i polityków przeprowadzenie "zrzutki" pieniędzy na poczet zapłacenia sądowych zobowiązań Jana Rokity. Gesty owe świadczą o tym, że nie ma takich granic śmieszności, których ci nie odważyliby się przekroczyć.

Wszystkie te działania, ten hałas, właśnie sam w sobie jest nikczemny, bowiem podważa autorytet państwa i prawa. Pan Rokita miał dość czasu i dość możliwości, aby przeprosić Kornatowskiego. Nie robi tego z osobistego wyrachowania sądząc zapewne, dzięki zasługom z przeszłości, i wątpliwemu etycznie poparciu części polityków i mediów, uda mu się uniknąć sprawiedliwości.

Gdyby nie komornicy, wszelkie wyroki przyznające powodom odszkodowania, rekompensaty i każde inne świadczenia warte byłyby jedynie zawieszenia w wychodku.

W Polsce żyją tysiące ludzi rzeczywiście poszkodowanych i zrujnowanych przez państwo, przez urzędników, przez funkcjonariuszy "skarbówki", przez prokuratury i sądy. Ludzi niesłusznie skazywanych nawet za zabójstwa, których nie popełnili, za malwersacje, których nie dokonali, za wydumane uszczuplenia podatkowe.

Jakoś żaden z polityków nie chce składać się na ich rzecz ani walczyć o sprawiedliwość w ich imieniu.

Jan Rokita jest naprawdę wybrańcem losu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto