Popularna wycieczka okrężnym żółtym szlakiem z Doliny Kościeliskiej przez Wąwóz Kraków i Smoczą Jamę pozwala trochę się oswoić z ekspozycją i posmakować dreszczyku emocji - niedzielny turysta musi się wspiąć po wysokiej drabinie, pokonać strome stopnie ubezpieczone łańcuchem i przejść przez jaskinię w świetle latarki. Najczęściej czyni to latem, przy sprzyjającej pogodzie, a droga zajmuje mu około godziny. Dumny ze swego wyczynu stwierdza, że posiadł umiejętności niezbędne do pokonania wyżej położonych, trudniejszych szlaków.
Nie zdaje sobie sprawy, czym jest wspinaczka, kiedy trwa wiele godzin, niewłaściwie postawiona stopa grozi osunięciem się w przepaść, a pokryty warstewką lodu łańcuch wymyka się z rąk. Wyrusza na kolejną wędrówkę, wierząc, że każdy oznakowany szlak - dostępny przecież dla wszystkich - jest możliwy do pokonania przez amatora.
Najtrudniejszym szlakiem w polskich Tatrach jest bez wątpienia Orla Perć, która rozpoczyna się na przełęczy Zawrat i ciągnie przez Kozi Wierch, Granaty, Buczynowe Turnie po przełęcz Krzyżne. Przebiega na wysokości ponad 2000 m n.p.m., na wielu odcinkach po północnej stronie zboczy, co powoduje zaleganie śniegu nawet w środku lata. Oblodzona albo mokra skała, przykryty śniegiem łańcuch, śliska klamra, zasypany odcinek szlaku - mogą się okazać nie tylko niespodzianką, ale i śmiertelną pułapką dla wyruszającego z zalanej słońcem doliny nowicjusza.
Śmiertelnie niebezpieczne dla turysty (nawet bardziej doświadczonego) może się też stać mylne przekonanie, że umieszczone na trasie drabinki, klamry i łańcuchy uchronią go przed upadkiem w przepaść. W rzeczywistości są to jedynie sztuczne ułatwienia, umożliwiające poruszanie się w trudnym terenie, ale niepełniące roli zabezpieczającej. Turysta musi mieć świadomość: utrata równowagi, potknięcie, pośliźnięcie, wymknięcie się z dłoni łańcucha, ukruszenie się skały powodują nieodwracalny, tragiczny skutek.
Przed tragedią może natomiast ocalić użycie zestawu do autoasekuracji, złożonego z uprzęży wspinaczkowej z pętlą, lonży z płytką hamującą i dwoma karabinkami oraz kasku. Zdaniem doświadczonych wspinaczy, przestarzałe łańcuchy nie tylko łudzą pozorami bezpieczeństwa, ale i utrudniają korzystanie z takiej formy zabezpieczenia. Postulują oni zastąpienie ich stalowymi linami poręczowymi, powszechnie stosowanymi na „via ferratach” („żelaznych perciach”) - wysokogórskich drogach wspinaczkowych we Włoszech, Francji, Hiszpanii, Austrii, Niemczech, Słowenii i Szwajcarii, gdzie stosowanie autoasekuracji jest normą, a nie wyjątkiem.
Zwracają również uwagę na konieczność informowania potencjalnych użytkowników szlaku o specyfice Orlej Perci, ostrzegania przed zagrożeniami, uświadamiania tak oczywistych, zdawałoby się, wymogów, jak odpowiednia kondycja, stan zdrowia, ubiór (do dziś pamiętam, jak niemiły jest dotyk lodowatego łańcucha na dłoni nieokrytej rękawiczką i jak trudno przesuwać się po wąziutkiej skalnej półce ze zbyt szerokim plecakiem - na szczęście doświadczyłam tego na znacznie przyjaźniejszych wędrowcowi szlakach.)
Po kolejnej tragedii na Orlej Perci, śmiertelnym wypadku dwudziestoletniej Kasi Mazurek, z inicjatywy Ireny Rubinowskiej i Piotra Mikuckiego zrodził się zawierający powyższe postulaty apel" "Orla Perć - następne stulecie".
Poparło go już ponad 7 tysięcy osób. Ty też możesz się pod nim podpisać - może w ten sposób przyczynisz się do uratowania czyjegoś życia.
echodnia Policyjne testy - jak przebiegają
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?