Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Paranoiczne wizje rozwalają Polskę

Stanisław Cybruch
Stanisław Cybruch
Trudno uciec w Polsce od polityki. Co godzinę lecą wiadomości radiowe a w nich polityka o prawdach smoleńskich, trotylu, "Rzepie", lemingach, PiS, PO, Tusku, konkurencji Pawlaka z Piechocińskim itp. Słyszymy to co chcemy i to co nas irytuje

Tymczasem dzienniki radiowe w Danii, Szwecji, Holandii, trwające trzy minuty i, ani słowa o polityce. Można? Można. Ale nie w Polsce. U nas musi być o Kaczyńskim, kłamstwie "Rzepy", nowych taśmach smoleńskich PiS i o tym, że nie będzie w porę pomnika ofiar w Smoleńsku, że Kaczyński - mistrzem intryg na poziomie cepa oraz, że Kaczyńscy wyłamali się z układu okrągłostołowego i dlatego był Smoleńsk, nawet o wyrównanych szansach Obamy i Romneya, itp., itd.

Według redaktora Jacka Żakowskiego, zanim my się obudzimy, dwa najpotężniejsze mocarstwa światowe będą miały nowe, lub odnowione władze. A my? My też będziemy mieli… Nowe wieści o trotylu. Tam, w tych mocarstwach, wystarczy w jednym, gdy wygra imperialny beton - wszystkim narobi kłopotów. Świat - osłabiony kryzysem - dziś z trudem utrzymuje względną równowagę. Nie trzeba więc wiele, żeby ją zburzyć, ale trzeba będzie wiele, zanim uda się wytworzyć nową równowagę - czytamy w portalu Wyborcza.pl.

W tym tygodniu - Amerykanie, Rosjanie, Niemcy, Francuzi, Turcy, Brytyjczycy, Włosi - będą się zastanawiali, jakie prawdziwe zamiary stoją za słowami, które padną na zjeździe chińskiej partii w Pekinie. Tymczasem my będziemy się zastanawiali, jakie prawdziwe zamiary stały za słowami i celami red. Cezarego Gmyza. Miał bowiem pierwotnie użyć zamiast słowa "trotyl", C4, którego ślady znaleziono na Tu-154M.

Jak pisze "Newsweek", Cezary Gmyz, który przygotowując artykuł, chciał na początku nie precyzować, o jakie materiały wybuchowe może chodzić. Miał swoje ustalenia opisać "na miękko", bo "nie zna się na pirotechnice". Sugerował natomiast, że na szczątkach samolotu w znalezionych materiałach wybuchowych, może być C4 (bomba, ściślej rodzaj plastycznego materiału wybuchowego), co nie aprobował Talaga zajmujący się od dłuższego czasu tematyką wojskową. I "kazał Gmyzowi zweryfikować dotychczasowe informacje i dowiedzieć się czegoś bardziej konkretnego".

Tak, więc oni w krajach starej demokracji będą próbowali zgadnąć, co ma na myśli nowy chiński przywódca, kiedy oficjalnie zapowie "demokratyzowanie z gruntu niedemokratycznego systemu". A my w tym czasie będziemy rozważali, co miał na myśli prezes Hajdarowicz, ogłaszając, że zbada "przestrzeganie standardów dziennikarskich" w publikacji Gmyza, która - jak podkreśla Jacek Żakowski, oczywiście nie spełniała standardu zdrowego rozsądku.

Stare porzekadło mówi, że jak Bóg chce kogoś ukarać, to mu rozum odbiera - pisze publicysta Żakowski. I podkreśla, że nie wie, za jakie grzechy Pan Bóg tak okrutnie karze wyznawców trotylu, helu, mgły i stalowej brzozy. A wcześniej - Magdalenki, Klubu Krakowskiego Przedmieścia, "Olina", "Bolka", wszechobecnego układu, wszechpotężnej sekty, Żydów, którzy wrócą, aby nam wszystko zabrać, itp.

Wszystkie te niebywałe i odlotowe historie, od jakichś dwóch dekad rodzą się, fermentują i wybuchają, z grubsza w tych samych dwudziestu czy trzydziestu umysłach, które swoją niewyczerpaną i żarliwą fantazją zarażają tysiące, a czasem miliony innych pięknych umysłów w naszym pięknym, wspaniałym kraju.

Niewątpliwie jest w tych umysłach coś specyficznego, akcentuje publicysta, skoro nieodmiennie - mimo kolejnych pomyłek i rozczarowań - wciąż z byle czego generują najbardziej niestworzone historie, lub gotowe są dawać wiarę fantastycznym wymysłom głoszonym przez innych. I tak napędza się koło zamachowe podejrzeń, oskarżeń…

Według niego - sensaci, histerycy, konfabulatorzy - paranoiczne umysły są wszędzie. Ale trwała wszechobecność tego rodzaju mózgów w centrum przestrzeni publicznej - to polski fenomen, za który jako kraj płacimy dużą cenę. Bo kiedy inni publicznie debatują o tym, jak sobie lepiej radzić w trudnej rzeczywistości, polskie zbiorowe myślenie wciąż grzęźnie w nierzeczywistości. A potem rzeczywistość zrywa nam się ze smyczy i spada na głowy. A my - dodajmy w tym miejscu - paranoicznie szukamy wokół wrogów, najchętniej wśród sąsiadów, którzy nam tę rzeczywistość podrzucili.

Publicysta podkreśla, że rozumie prawa tabloidalnego rynku, które premiują wyrazistość, a media komercyjne muszą przynosić zyski. Rozumie, że trzeba zawierać nawet egzotyczne polityczne sojusze, jeśli się chce, żeby Polska miała lepszy establishment. Rozumie również, że kierując publicznymi mediami, można się bać zarzutu o stronniczość i z tej obawy, chronić ludzi opowiadających głupstwa. Ale - jak podkreśla - żaden rynek i żaden pluralizm nie usprawiedliwiają jednak, dawania trybuny ludziom, permanentnie zarażającym innych wytworami chorej wyobraźni.

Na koniec Jacek Żakowski konkluduje, że żadna demokracja nie wyrosła w kraju zdominowanym przez paranoiczne wizje. Żadnego silnego państwa nie udało się stworzyć, a nawet utrzymać, społeczeństwu miotanemu wytworami chorej wyobraźni.

Zarejestruj się i napisz artykuł
Znajdź nas na Google+

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto