Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Podróż chińską koleją to prawdziwy horror

Michał Wójtowicz
Michał Wójtowicz
GNU Free Documentation license Wagon.
GNU Free Documentation license Wagon. http://commons.wikimedia.org/wiki/Image:20060425235954.jpg
Mniej zamożnym podróżnym chińska kolej oferuje bydlęce warunki i przepychanki z tłumem. Po takiej szkole przetrwania mało co jest w stanie człowieka złamać, czy zaskoczyć.

Dzień przed podróżą idziemy na dworzec kupić bilety. Pojawiają się pierwsze trudności. Pal licho problemy z językiem. Kasjerki zazwyczaj rozumieją podstawy angielskiego, a w razie czego można liczyć na pomoc jakiegoś młodego Chińczyka lub wspomóc się słowniczkiem z przewodnika. Największym problemem są szybko znikające bilety, wykupywane każdego dnia przez rzesze Chińczyków. Na wygodne i w miarę tanie leżanki nie ma najczęściej co liczyć, chyba, że kogoś stać na korzystanie z usług pośredników. Dla naszych usychających kieszeni pozostaje klasa hard seater, czyli twarde siedzenia.

Godzinę przed odjazdem pociągu stawiamy się na dworcu. Oddajemy nasze bagaże do prześwietlenia, czym udowadniamy, że nie przewozimy w nich żadnej bomby. Po przejściu kontroli idziemy do poczekalni i siadamy na plastikowych krzesełkach. Ponieważ wejście na peron zostanie otwarte dopiero kilkanaście minut przed odjazdem pozostaje nam tylko czekać. W pewnym momencie ludzie zaczynają wstawać i gromadzić się w kolejce do bramki. Zakładamy plecaki i ustawiamy się w ogonku. Czas mija, bramka pozostaje zamknięta, a wokół nas jest tak ciasno, że nie mamy co marzyć o postawieniu ciężkich bagaży na ziemi. Duchota, ścisk i obolałe plecy coraz bardziej nas irytują. Pół godziny po planowym odjeździe nie wytrzymujemy i pytamy się po angielsku pary chińskich studentów, dlaczego musimy stać stłoczeni jak bydło bez żadnej informacji. Chińczycy mają problemy ze zrozumieniem pytania.

Z odrętwienia wybija nas przybycie kilku ubranych na granatowo pracownic kolei. Kobiety ustawiają się przy bramkach i po kilku minutach otwierają w nich furtki. Ruszamy! Wspomagając się łokciami zahaczam o jedną z ludzkich fal, która unosi mnie aż do furtki. Podaję bilet kontrolerce i zastawiam się o barierkę, żeby nie przelecieć przez wyjście. Kobieta oddaje mi bilet, po czym ustępuję napierającej na mnie gawiedzi.

Przez kilka sekund rozluźniam obolałe mięśnie i napawam się otaczającą mnie pustką. Widok biegnących Chińczyków przywraca mnie do rzeczywistości. Zbieram siły i dołączam się do peletonu. Ale po co ja się tak denerwuję? Mam przecież miejscówkę, więc najwyżej wyproszę kogoś z mojego siedzenia. Jedyna korzyść z wczesnego przybycia to zajęcie dobrego miejsca na bagaż i uniknięcie przepychanek przy wejściu. Racjonalne argumenty nie zdejmują ze mnie napięcia. Ścisk i obtłuczone łokcie zaraziły mnie pragnieniem, by być pierwszym.

Wpadam do pustego wagonu i siadam na jednej z wielu twardych ław. Po dojściu reszty pasażerów robi się gorąco i duszno, co próbują łagodzić wiszące na suficie wiatraki. W tych warunkach mamy spędzić następne kilkanaście godzin. I tak mamy lepiej niż stojący na korytarzu pasażerowie, którzy nie wykupili miejscówek. Choć wydaje nam się, że pociąg zapchał się już do granic możliwości, na kolejnych przystankach dosiadają się nowi ludzie. Kilka stacji dalej cały korytarz jest zajęty przez stłoczonych pasażerów. Zastanawiam się, czy w takich warunkach znużony siedzeniem pasażer może rozprostować nogi. Odpowiedzi udzielają mi Chińczycy, którzy co jakiś czas stają na jedynej wolnej przestrzeni, czyli własnych siedzeniach.

Tłok, duchota i konkurencja zabija w nas współczucie. Na szczęście wystarcza go na tyle, by się ścisnąć i zrobić miejsce dla małej dziewczynki. Ale większej ofiary w tych okolicznościach nie jesteśmy w stanie ponieść. Zresztą nikt ze stojących pasażerów jej nie oczekuje.

Zapada noc. Znajduję oparcie w moim sąsiedzie i próbuję uciec z koszmaru w sen. Z krótkiej drzemki wyrywa mnie przedzierający się przez ospałe ciała sprzedawca. Ciekawe co wiezie w wózku. Gorącą herbatę? Coś do jedzenia? Nie - kolorowanki dla dzieci. Mimo że jest pierwsza w nocy i wszystkie grzeczne dzieci powinny już spać, sprzedawca zachwala swój towar i budzi pasażerów, którzy bez protestów robią mu miejsce. Korzystam z okazji i ruszam za mężczyzna torującym mi drogę do ubikacji. Przechodzę przez palarnię, gdzie ludzie zwinięci w najdziwniejsze pozycje próbują złapać odrobinę snu. Przy ubikacji trafiam na dużą i chaotyczną kolejkę. Krótka obserwacja wystarcza, by zauważyć, że kolejność wyznacza w niej spryt i siła. Przyglądam się jak dwie kobiety wchodzą razem do toalety i zajmuję dogodną pozycję. Po ich wyjściu korzystam z zamieszania i ładuję się do środka.

Jazda chińską koleją klasą hard seater to dla Europejczyka mało komfortowe doświadczenie. Oprócz niewygód dochodzi ścisk i nieustanne rozpychanie się łokciami, które wypłukuje z nas wrażliwość i człowieczeństwo. Te warunki dobrze oddają poziom życia przeciętnego Chińczyka, który choć stopniowo się bogaci, to w porównaniu z Europejczykiem jest i jeszcze długo będzie dużo uboższy.

Artykuł jest syntezą moich czterech podróży, które odbyłem chińską koleją w klasie hard seater.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto