Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rana Dasgupta "Solo" - recenzja książki

pea
pea
Co robilibyście, gdyby przyszło wam doczekać swoich setnych urodzin? Co byście jedli? Jak spędzalibyście czas? I najważniejsze pytanie... czy nie bylibyście sami?

Urlicha, prawie stuletniego Bułgara poznajemy w jego maleńkim mieszkaniu we współczesnej Sofii, nieopodal dworca, skąd przez okno czuć zapach moczu, hałas miasta i nieprzyjemną atmosferę. Nie brzmi to zachęcająco, zwłaszcza dla zapomnianego przez świat i ludzi, prawie ślepego sędziwego człowieka. Jedynymi osobami, które dbają (choć to i za dużo powiedziane) o jakiekolwiek przetrwanie dnia Ulricha są jego sąsiedzi, wykazujący okrojone współczucie. Prędzej kierujący się próbą uciszenia własnego sumienia, że oto ten człowiek jest sam i jeśli nie pomogę mu, będzie mnie to męczyć po jego śmierci. Ale nic poza tym. Widać to pięknie przy próbie podjęcia dyskusji, wspomnień. Sąsiadka starca wykonuje to, co dyktuje jej powinność - przyniesie ciepłą strawę, coś tam pomoże. A gdy człowiek chce z nią porozmawiać, wspomnieć o paru rzeczach - choć w przypadku stuletniego człowieka wspomnienia nie kończą się na jednym zdaniu - sąsiadka niebezpośrednio zniechęca go do zwierzeń.

Tak wygląda rzeczywistość. Urlich wraca wspomnieniami do swojego dzieciństwa (solowy taniec, śpiewy, zakazana gra na skrzypcach), prześlizguje się przez przedwojenny Berlin (i swoją fascynację jazzem oraz ukochaną chemią), wraca do powojennej Sofii ogarniętej komunizmem oraz prześlizguje się do dzisiejszej rzeczywistości. Sam. Prawie zawsze towarzyszy mu muzyka. Ona też odgrywa ważną rolę w utworze. Gdzieniegdzie we wspomnieniach pojawiają się znane mu i w jakiś sposób kochane osoby: zesłana do łagrów matka, zafascynowany koleją ojciec, przyjaciel i jego siostra - ukochana Urlicha jeszcze z czasów młodości. Wraca do bolesnych wspomnień o żonie, nie widzianym już nigdy synu, przymusie wschodniej władzy, która dzięki swojemu reżimowi zawładnęła także jego życiem osobistym. Co miał innego zrobić? Został sam. Z niczym. Należało się po prostu podporządkować. A gdzie czasy, kiedy mógł stanowić sam o sobie, kiedy był jednostką, która miała, choć mogła mieć znaczenie? O tym traktuje druga część książki. Są to swoistego rodzaju sny na jawie, jak u Marqueza budujące równoległą rzeczywistość.

Nie ukrywam, że książka była dla mnie ciężka do przewertowania. Zabierałam się do niej kilkukrotnie. Dla mnie należałoby ją postawić na półce z hasłem: nie zniechęcać się przynajmniej do pierwszych pięćdziesięciu stron.Sporo zyskuje na głębszym wertowaniu. Choć przyznam, że nie przepadam za motywem snu i powieścią. Ociekająca metafizyką druga część aż prosiła się o to, aby wreszcie zakończyć powieść. Jednocześnie autor tą wędrówkę między światem rzeczywistym a fantazją ociemniałego Urlicha przeprowadza niesamowicie sprawnie.

Na uwagę zasługuje wiarygodność, z jaką autor oddaje rzeczywistość sprzed prawie wieku- krajobrazy, politykę i rzeczywistość wschodniej części Europy.

Myślę, że jest to książka dla osób, które szybko się nie zniechęcają. Jest… dziwna. Możliwe, że wrócę do niej jeszcze raz, aby zrozumieć świat samotnego mężczyzny, jakim bez wątpienia został Urlich.

To na pewno nie będzie wesoła opowieść. To będzie gorzka prawda. Życie podaje nam na tacy słodkie momenty. Ale później zasypuje nas półmiskami wypełnionymi słonymi, gorzkimi i kwaśnymi potrawami. A na końcu zostajemy sami wedle krążącego w internecie: człowiek na świat przychodzi sam i umiera w samotności.

Taką książkę można pochłonąć jednego podczas jednego wieczoru. Można ją również przeżuwać długo, i mieć po niej objawy niestrawności. Bo częściowo jest do bólu prawdziwa i niepokoi. Czy mamy podstawy do obaw, że i my na końcu zostaniemy sami?

Zarejestruj się i napisz artykuł
Znajdź nas na Google+

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto