Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Wejście do piekła" – historia rotmistrza Pileckiego, cz.3

Barbara Figurniak
Barbara Figurniak
Spotkanie w mieszkaniu mjr. Jana Włodarkiewicza.
Spotkanie w mieszkaniu mjr. Jana Włodarkiewicza. anonimowy
Pilecki czuje, że jest tylko numerem wypisanym na tabliczce. Należy ją trzymać w zębach. Jest jest jeszcze w jego ręku, gdy zauważa to Bademeister. W zamian otrzymuje cios drągiem w szczękę i mimo zaciśniętych warg, obficie krwawi.

"Oświęcim to była igraszka” (Witold Pilecki).
Historycy piszą o rotmistrzu, że był jednym z sześciu najwybitniejszych organizatorów europejskiego ruchu oporu w czasie trwania drugiej wojny światowej. Jego patriotyzm i odwaga przeszły do legendy. Stało się tak mimo, że komunistyczne władze chciały za wszelką cenę zatrzeć o nim pamięć. Poza tym chciano także wymazać wspomnienie procesu, który został sfingowany po to, aby pozbyć się niewygodnego człowieka, który do końca był wierny Ojczyźnie. To za jej wolność walczył, cierpiał i zginął. Aby zniszczyć wszystko, co mogłoby o nim przypominać, zburzono jego rodzinny dom we wsi Sukurcze, wykarczowano nawet ogród, a teren zrównano.
Jest 19 września 1940r. W okupowanej przez Niemców Polsce terror przejawia się przez aresztowania, liczne egzekucje uliczne i łapanki. Witold Pilecki przebywa właśnie w mieszkaniu swojej szwagierki Eleonory Ostrowskiej, łączniczki w TAP (Tajnej Armii Polski założonej przez Witolda Pileckiego i Jana Włodarkiewicza ). TAP skupia wówczas około 8 tysięcy ludzi podzielonych na plutony, kompanie i bataliony. Pilecki postanawia poszerzyć działanie TAP w miejscu szczególnie ważnym - w obozie koncentracyjnym Auschwitz, który istniał od 14 czerwca 1940 roku. Poza tym chce tam zadbać o więźniów, a także wysyłać raporty, aby świat dowiedział się o tym, co dzieje się w obozie.
Tego dnia, w mieszkaniu na ul. Wojska Polskiego 40 rotmistrz podejmuje ostateczną decyzję i dobrowolnie oddaje się w ręce Niemców jako Tomasz Serafiński, nie wzbudzając podejrzeń, że jest „ochotnikiem do piekła”. Po zatrzymaniu Pilecki i liczna grupa mężczyzn pozostają jeszcze dwa dni na terenie ujeżdżalni I Pułku Szwoleżerów. Są tam poniżani, po czym okrutnie bici i zastraszeni, zostają wpędzeni do wagonów towarowych, którymi wcześniej przewożono wapno. Pociąg rusza do Oświęcimia. Ludzie duszą się z powodu wapiennego pyłu. Brakuje powietrza. Okienka wagonu, zabite są deskami, a oni ciasno upchani, stoją w milczeniu nie mając nic do picia. Po wielogodzinnej podróży drzwi wagonów otwierają uzbrojeni esesmani. Z wycelowanymi w więźniów lufami stoją naprzeciw, trzymając na smyczach ujadające, szarpiące się psy. Do wagonów wpadają funkcyjni więźniowie. Krzycząc przeraźliwie na osłabionych mężczyzn, rozdają im na oślep ciosy. Bici i oszołomieni więźniowie wychodzą z wagonów na rampę. Kolby karabinów trafiają w twarze, głowy, plecy. Oczy oślepia światło reflektorów. Ci, którzy padają na ziemię natychmiast są kopani i szarpani przez rozwścieczone psy. Wielu z nich ociera twarze zalane krwią. W tym momencie wszyscy już mają namiastkę życia za drutami obozu. Słabsi i mniej odporni rzucają się do ucieczki, próbując się jeszcze ratować. Niestety seria z karabinu bez problemu dosięga zbiegów. Więźniowie ustawiani są piątkami. Niemcy dla okrutnej rozrywki zabijają jedenastu więźniów. Pilecki pisze o tym w swoim raporcie : „Wszystkich jedenastu ciągnięto na rzemieniach uwiązanych do jednej nogi. Drażniono psy skrwawionymi trupami i szczuto je na nich. Wszystko to robione przy akompaniamencie śmiechu i drwin”
Witold Pilecki przekracza bramę obozu w 22 września 1940 r. w grupie 1705 więźniów.Po ogoleniu i pośpiesznej kąpieli w zimnej wodzie, otrzymuje drelichowe ubranie tzw. pasiak i jako Tomasz Serafiński numer 4859 rozpoczyna obozowe życie. Za chwilę więźniowie , często jeszcze mokrzy, niekompletnie ubrani zostają wygnani z budynku. Tutaj czeka ich kolejna musztra, mająca na celu przystosowanie do nowego życia w obozie. Wyczerpująca gimnastyka ma na celu wyselekcjonowanie słabych i chorych, którzy padają na ziemię z wyczerpania. Pozostają przy życiu tylko silni więźniowie, a więc ci, którzy mogą posłużyć za tanią siłę roboczą.
Pilecki od tego momentu czuje, że jest tutaj tylko jednym z numerów wypisanych na tabliczce. Należy ją trzymać w zębach, ale tabliczka jest jeszcze w jego ręku, gdy zauważa to Bademeister. W zamian otrzymuje cios drągiem w szczękę, tracąc natychmiast dwa zęby. Strumień krwi wycieka mimo zaciśniętych warg.
Dla Pileckiego otwiera się kolejny rozdział życia. Ta misja wymaga wielkiego poświęcenia i wyjątkowej odwagi. Jak się okazuje, to co dotąd przeżył, to tylko wstęp do prawdziwego koszmaru, który zaczyna się już w kilka dni później i trwa do samego końca.
Pilecki od początku bacznie przygląda się współwięźniom. Przez pierwsze tygodnie zauważa, że pomimo okrutnego bicia, głodu i zagrożenia śmiercią , mogą stać się członkami konspiracji godnymi zaufania. Wszystkich wiąże chęć odzyskania wolności. Wybranych więźniów należy zjednoczyć i zorganizować.
Pilecki robi plan działania. Doskonale wie, że musi zacząć od stworzenia więźniarskiej samopomocy: dostarczanie słabym i chorym żywności i odzieży. Członkowie konspiracji powinni znaleźć pracę w komandach (warsztatach rzemieślniczych na terenie obozu). Daje to szansę na przeżycie i stwarza możliwość szerszego kontaktu. Kolejne zadanie to zapewnienie łączności z Warszawą w celu przesyłania swoich raportów. Ostatecznym celem i uwieńczeniem jego konspiracyjnej pracy ma być opanowanie obozu przy pomocy partyzanckich oddziałów działających w pobliżu Oświęcimia. Tymczasem więźniowie dalej masowo umierają z zimna i wycieńczenia, bo w niektórych barakach nie ma okien i drzwi. Przeważnie śpią na gołej podłodze. Sienniki to rzadkość i szczęście mimo, że są obrzydliwe. Wszędzie pełno robactwa. Zaczyna się kolejny, zwyczajny dzień. Jest trzecia dwadzieścia. Rozlega się przeraźliwy głos syreny. Więźniowie pośpiesznie usuwają pod ścianę sienniki, składają koce, ubierają się i piątkami korzystają z latryn. Kto się spóźnia na apel otrzymuje uderzenia grubym kijem.
Jest już późna jesień 1940r. Pilecki organizuje pierwsze zalążki Tajnej Organizacji Wojskowej na terenie obozu.
Z uwagi na zachowanie bezpieczeństwa przyjmuje model pięcioosobowych zespołów, nieznających się nawzajem. Udaje mu się wyłonić ze współwięźniów trzy główne piątki. Członkowie tych piątek budują kolejne, a tamci kolejne grupy. Członkowie to ludzie budzący w Pileckim absolutne zaufanie. To mężni Polacy, którzy potrafią znieść najokrutniejsze śledztwo. Do pierwszej wyłonionej piątki należą: płk. Władysław Surmacki, dr Władysław Diering, Roman Zagner, Eugeniusz Obojski, Jerzy de Virion. Członkowie składają uroczystą przysięgę zobowiązującą do solidarnej walki z Niemcami, zachowania tajemnic organizacji w każdych warunkach i niezależnie od okoliczności.
Na oczach Pileckiego każdego dnia odgrywają się dramatyczne sceny, w których sam musi uczestniczyć. Więźniowie stoją godzinami pod gołym niebem. To odwet za próbę ucieczki. Wieje przeraźliwy wiatr i twarze smaga deszcz ze śniegiem. Esesmani i kapo wściekle rozdają ciosy grubymi kijami biegając pomiędzy szeregami więźniów. Nie ustaje głośne ujadanie psów i krzyki oprawców. Przeszywające do kości zimno powoduje, że wielu z więźniów traci ostatnie siły i obsuwa się na mokrą ziemię. Natychmiast są kopani i jeszcze silniej bici. Pierwsi umierają starzy i chorzy. Walka o przeżycie toczy się tutaj każdego dnia. Od stycznia 1941r. roku obozowe życie umila więźniom nowo powstała orkiestra. Pilecki opisuje to w jednym ze swoich raportów : „ makabrycznie powtarzające się codziennie przedstawienie: orkiestra wesoło przygrywająca zastępom nieszczęśników, zębami i pazurami czepiających się życia, wracających do obozu z taczkami pełnymi trupów, dręczonych przez katów rozłupujących czaszki i łamiących kości…” Działania konspiracyjne mimo to, cały czas trwają. Pomoc dla najbardziej potrzebujących rozwija się coraz bardziej. Tworzą się kolejne piątki. Pilecki musi na jakiś czas wyłączyć się z działania.Wyczerpany organizm atakuje choroba. Czuje się coraz gorzej. Na apelu wstrząsają nim zimne dreszcze. Gorączka rośnie, lecz on nie chce iść do lazaretu. Wie, że może tam zostać ofiarą selekcji. W obozie wybucha epidemia tyfusu. Zarządzono dezynfekcję wszystkich obozowych baraków i odzieży więziennej.
wkrótce: Historia rotmistrza Pileckiego, cz.4
Poprzednie części:
Historia jednego rotmistrza
"Oprawcy"

Współautor artykułu:

  • Mateusz Jarosz
od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: "Wejście do piekła" – historia rotmistrza Pileckiego, cz.3 - Nasze Miasto

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto