Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zapomniana po ukraińskiej stronie

Agnieszka Szafirska
Agnieszka Szafirska
Pani Katarzyna Fedyszkanycz urodziła się w Polsce, a kresu swych lat mieszka na Ukrainie. Jej marzeniem jest odwiedzić Polskę.

„Panie moje kochane, przyślijcie różaniec”. Tak na pytanie, co możemy dla niej zrobić odpowiedziała pani Katarzyna – 83 letnia Polka z Sianek, niegdyś polskim ośrodku wypoczynkowym, po wojennej zawierusze podzielonej granicą i zostawionej po ukraińskiej stronie.

Dzięki audycjom polskiego radia, oraz różańcowi pani Katarzyna nie czuje się osamotniona, chociaż tęskni za krajem. Niedaleko jej domu są źródła Sanu – polskiej rzeki, ale ona mówi, że polskich stron już pewnie nie zobaczy.
Wspomina jak w Siankach żyło się przed wojną. We wsi mieszkało ponad 1,5 tysiąca ludzi: stało w niej około 200 chałup. Rusini, Polacy i Żydzi mieli w Siankach każdy swoją świątynię i wszyscy żyli w zgodzie. Oprócz tego, na turystów czekało ponad 2 tysiące miejsc noclegowych w dziesięciu domach letniskowych, sześciu pensjonatach, na kwaterach prywatnych i w luksusowych schroniskach Przemyskiego Towarzystwa Narciarskiego. Z całej Galicji do Sianek przyjeżdżali „wytworne damy i eleganccy panowie” by korzystać z odpoczynku w kawiarniach, restauracjach, na wyciągach narciarskich, skoczniach, torze saneczkowym, kortach tenisowych, boiskach.

W 1939 przez Sianki przebiegała granica polsko – niemiecka. Pani Katarzyna została wysiedlona, wraz z mieszkańcami prawobrzeżnych Sianek, w okolice Kostopola na Wołyniu. Miała wtedy 16 lat. Po ataku Niemiec na ZSSR większość wygnańców wróciła do Sianek. W wieku 18 lat pani Katarzyna wyszła za mąż za Jana Fedyszkanycza, który zmarł ponad dwadzieścia lat temu. Mieli dwie córki. Młodsza Hania – niepełnosprawna umysłowo ma 45 lat i wciąż mieszka z matką. Pani Katarzyna wspomina, jak pewna siostra zakonna przepowiedziała jej, że na stare lata będzie opierać się z jednej strony na lasce, z drugiej, na ramieniu swojej młodszej córki. Pomaga jej też druga córka, mieszkająca z mężem na drugim końcu wsi.

W 1945 roku nad rodziną Fedyszkanyczów znowu zawisła groźba wysiedlenia. Sowieci, wyznaczając przy rzece niemal kilometrowy pas przygraniczny postawili młodą rodzinę przed wyborem: albo wybudują nową chałupę, albo wyjadą. Oboje młodzi pochodzili z Sianek i nie chcieli wyjechać. Z resztek po domach, które zostały w przygranicznej strefie wybudowali swój nowy dom, podobnie jak inni myśleli, że tymczasowy. Po 1948 roku nastał czas niewoli sowieckiej. Żyło się bardzo trudno. Prywatnie można było mieć tylko jedną krowę, reszta została oddana do kołchozu. Przymusowa była również ciężka praca na rzecz państwa. Za słowa krytyki można było zostać wysiedlonym na północ.

Przez maleńkie okno swojej chatki Pani Katarzyna wygląda codziennie. Gdy zobaczy turystów z Polski, zaprasza ich serdecznie do środka. Wizyta Polaków to w jej domu wielkie święto. Pokazuje schowany w szafie biało czerwony szalik, z godłem Polski. Opowiada, ze łzami o tym, jak dzięki polskiemu radiu odmawia codziennie różaniec. Największym jej marzeniem jest jeszcze raz przed śmiercią pojechać do Polski. Ale jak sama mówi: Kto mnie tam zabierze?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto