Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ziobro prezydentem? Nie szczyt, a urwisko jest straszne

Stanisław Cybruch
Stanisław Cybruch
Do wyborów prezydenckich w Polsce znacznie dalej niż bliżej. Mimo to zaczął się wyścig kandydatów. Jarosław Kaczyński, który przeżył tragicznie przegraną w ostatnich wyborach, dał do zrozumienia, że nie ma zamiaru więcej przegrywać. Nie będzie, więc kandydował. Wnet wyskoczył na ewentualne jego miejsce kandydat Ziobro.

Polska ostatnich kilku dni - to wielkie pasmo narodowej smuty. Wprawdzie Stadion Narodowy wreszcie otwarty, ale mieliśmy na nim pobić Portugalczyków. Niestety, nie teraz. Spotkanie wyszło na zero - zero. Niby udało się zablokować premię byłego prezesa od budowy stadionu, a tu nagle gruchnęła wieść o kolejnych milionowych premiach… Na to wszystko weszła wielka awantura unijna z Białorusią w związku z wyrzuceniem ambasadora. W Sejmie zaś powiało wielkim wirem politycznym, gdy "spójna" ponoć po targach o nową ustawę emerytalną koalicja - przegrała głosowanie! Wnikliwy obserwator powiedział: Tak gorąco na Wiejskiej nie było już dawno. A posłowie skandowali m.in. hasło "Precz z komuną!" "Precz z komuną!"

To jednak nie koniec dramatów. Popękane niczym świąteczne ciasto, autostrady: A1 i A2, nie chcą się skleić. Może raczej inaczej: firmy budowlane nie wiedzą, jak je naprawić. Komentarze brzmią poważnie: "To może zniszczyć plan budowy autostrad na Euro 2012. Tylko dwie firmy mają plan naprawy popękanych odcinków. GDDKiA grozi pozostałym, że brak planów skończy się wyrzuceniem z budowy" – pisze dziennik.pl.

Na domiar złego, Prezydent RP, Bronisław Komorowski pozwał do sądu posła PiS, Jacka Sasina a poseł Macierewicz z PiS – ceniony pogromca komunistów i WSI - donosi na Millera i Janickiego. Prawdziwy dramat rozgrywał się na Morzu Czerwonym. Polski kitesurfer z Gdańska, który miał przepłynąć to biblijne morze, nagle zaczął wołać SOS i przepadł na wzburzonych falach. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Dramatem pachnie za to nagła swego rodzaju abdykacja Kaczyńskiego. Na osłodę łez jemu, wiernym członkom jego partii PiS i Polakom, Zbigniew Ziobro oświadczył wczoraj, że go zastąpi. Nie na funkcji prezesa, lecz w roli kandydata na prezydenta wszystkich Polaków.

Któregoś dnia, w przypływie głębokiej szczerości prezes Kaczyński oznajmił Polakom, że nie zamierza kandydować w wyborach prezydenckich. Zastrzegł przy tym, iż nigdy nie miał ambicji być prezydentem Polski. Choć kandydował nie tak dawno na tę funkcję, jednak czynił to z woli zmarłego brata – dorzucił od niechcenia dla wyjaśnienia. Usłyszał to jego największy ongiś przyjaciel a dziś wróg – europoseł Ziobro. Wyskoczył wnet przed mikrofony i nie kryjąc ambicji wypalił z automatu, że chce być polskim prezydentem. Do wyborów daleko, a już rozlało się mleko. Jeden kandyduje, a drugi nie chce, ale będzie kandydował. Chciał tylko poznać ruchy pierwszego. I tak w końcu wilki zjedzą jednego i drugiego.

Jacek Kurski, ongiś najsławniejszy aktywista partii PiS w roli czołowego propagandzisty (ten od dziadka z Wehrmachtu), przekonuje, że były minister sprawiedliwości, Zbigniew Ziobro jest najpoważniejszym kandydatem na prezydenta RP. Uzupełnił, że w sytuacji, kiedy wycofał się Jarosław Kaczyński z wyścigu, nie można wyobrazić sobie, aby polska prawica nie wystawiła kandydata w wyborach prezydenckich. Według niego start Ziobry byłby z pożytkiem dla prawicy i przysporzyłby poparcia Solidarnej Polsce. Dodał, że jest dumny ze swojego przyjaciela.

Duma także rozpiera ministra od "zera". Brak tylko opinii czy również byłego premiera. Znając charakter prezesa PiS, byłego premiera Kaczyńskiego, nie znosi on ani wrogów, ani konkurentów. Gdy Ziobro okazał się być, po szóstych przegranych wyborach, jawnym konkurentem – natychmiast został jawnym wrogiem. Z dnia na dzień wypadł za burtę Pięknej Concordii, jakim jest dryfujący na morzu wielkich pragnień, statek PiS.

Ocierając łzy po wstrząsającym rozstaniu z PiS, Zbigniew Ziobro wybrał na pocieszenie zdruzgotanej duszy, zaczerpnięte gdzieś na Wyspach Brytyjskich hasło Solidarnej Polski i pragnie z nim dojechać na prezydenta szczyty. Traktując sprawę poważnie, odrzucając język rubaszny, słynny filozof i pisarz niemiecki, Fryderyk Nietzsche zauważył: "Nie szczyt a urwisko jest straszne".

Rozpoczął się konkurs Dziennikarz obywatelski 2011 Roku.
Zgłoś swój materiał! Zostań najlepszym dziennikarzem 2011 roku. Wygraj jedną z ośmiu zagranicznych wycieczek.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto