Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ruch Palikota dołuje. Prysł czar lidera, kryzys w partii

Stanisław Cybruch
Stanisław Cybruch
Łukasz Gdak/Poznań Nasze Miasto
Jeszcze niedawno, Janusz Palikot miał taką wenę w politycznym gadaniu i snuciu świetlanej przyszłości swojej partii, że trudno było komukolwiek te plany przebić. Teraz czar lidera prysł, impet gadania i działania, zgasł.

Jeszcze niedawno Janusz Palikot miał taką wenę w politycznym gadaniu i snuciu świetlanej przyszłości swojej partii, że trudno było komukolwiek te plany przebić. Ale też niewielu trzeźwo myślących polityków, naukowców i ludzi szarych, w jego bajki chciało wierzyć. Mimo to, on miał stałe wejścia do mediów. Bo zawsze opowiadał ciekawie i rzucał inteligentne pomysły o dalszym działaniu. Mówił ogólnie, kto i za co wkrótce zostanie na dnie politycznej gry oraz jak i kiedy padnie pod jego ciosami.

Brakuje nam Janusza Palikota. Nie ma go już w żadnej telewizji, nie mąci nam umysłów w żadnej rozgłośni radiowej. Nawet skorzy do niedawna pisać o nim dwa razy dziennie, dziennikarze prasowi, zaniechali tej tematyki. Dlaczego? Przecież nadal mogą to robić. Ruch Palikota zdołował w sondażach, że aż się chce płakać. A jego twórca zamilkł, tak jakby go zamurowała średniowieczna inkwizycja. Można o tym pisać, czy nie?

Mimo wszystko brakuje nam tych optymistycznych, pociągających i budujących zapowiedzi o idącej coraz szerszym korytem fali wezbrań polityków różnych opcji, którzy rwą się na myśl, że mogą wreszcie wejść do takiej partii, która ma przyszłość. Nie ma tych pięknych tyrad politycznych na temat przeciwników Ruchu Palikota i sposobów ich rychłego upadku. Nie słychać tego, kiedy Palikot zniszczy SLD, a Platformę zdołuje do poziomu piwnicznej izby. Brak informacji o tym, czy Kaczyński nadal jest zdolny zabić brata dla swojego politycznego zwycięstwa.

Ach, jak nam bardzo smutno, że zapowiadane gromko transfery z PO, wstrzymane. Smutno nam również i z tego powodu, że partia niby na wskroś lewicowa z wielką przyszłością, nagle zaczyna się na naszych oczach, zwijać a w niektórych najnowszych sondażach "balansuje na granicy progu wyborczego", a nawet poniżej progu. Bolejemy na tym, że twórca Ruchu Palikota "bryluje", niczym syn marnotrawny, w niechlubnym wiodącym miejscu listy najbardziej nielubianych polityków. Wyborcza.pl ze smutkiem pyta: Co się stało, że tak przebojowa w ostatnich latach partia nagle przywiędła?

Na to pytanie próbuje dać racjonalną odpowiedź socjolog dr Jarosław Flis. W jego ocenie radykalizm programowy partii w tym przypadku "oznacza marginalizację", a dobrze znana "skandalizująca medialność nieuchronnie ulega wypaleniu". "Przebijanie wcześniejszych skandali powiększa grono przeciwników w większym stopniu niż dostarcza nowych zwolenników" - czytamy w serwisie Wyborcza.pl.

Zdaniem dr Jarosława Flisa obydwa te czynniki sprzęgają się przed "pozyskiwaniem umiarkowanych i niezdecydowanych wyborców". A to, choć mało widoczna, lecz najważniejsza część potencjalnego elektoratu. Utrata dynamiki partii podcina medialną bazę, zastępuje "efekt kuli śniegowej", stając się "efektem równi pochyłej".
Według socjologa, partii podcięły skrzydła różne skandale, np. "palenie marihuany (Palikot zapalił skręta, aby - jak mówi - zmienić złe prawo), czy akt apostazji dokonany pod papieskim oknem na Franciszkańskiej w Krakowie". Także ostatni pomysł Janusza Palikota o złożeniu pozwu przeciwko Sejmowi, za krzyż w sali obrad, bo "łamie wolność sumienia i wyznania", nie mógł przynieść mu oczekiwanych pozytywnych skutków.

Gdy dwa najnowsze sondaże opinii społecznej dały Ruchowi Palikota niepokojąco niskie notowania, jego twórca i animator próbował zgasić chęci złego komentowania takich wyników, przez pracownie badawcze. W końcu czerwca, po badaniach CBOS, które wykazały, że partia ma 3 proc. poparcia, poseł Armand Ryfiński chciał, aby pracownia CBOS wyjaśniła skąd taki wynik i skąd różnica między wynikiem sondażu TNS Polska, który daje Ruchowi Palikota 9 proc. poparcia.

Minęło kilka kolejnych dni i ojciec duchowy partii Palikota, zdołowany politycznie i psychicznie, postanawia rzucić pierwsze koło ratunkowe: zwołuje zebranie, na którym sami swoi "wypiorą brudy" swoich nieudanych działań - pisze Dziennik.pl, powołując się na "Wprost". Bo przecież trzeba się jak najszybciej odbić od dna.
"Musimy wyprać wszystkie brudy, jakie nas dręczą a przynajmniej musimy spróbować" – napisał w mailu, którego treść ma tygodnik "Wprost" - poseł Artur Górczyński. Batalia o "pranie brudów" ma się odbyć w poniedziałek, 9 lipca 2012, w klubie Fair Play na warszawskim Mokotowie. Według "Dziennika" będzie to zebranie ostatniej szansy. Ponieważ "burza mózgów", dla jej siły i efektów działania musi mieć niezłe paliwo, więc stoły klubu nie będą puste.

Tygodnik napisał zaś, że na i dla polityków, "czekają półmiski wędlin, śledzie, tartinki i sery". "Na drugie danie - schabowy i nadziewana szynka". Jednak funduszy na imprezę, zdaniem tygodnika, nie wyłoży partia. Każdy uczestnik "prania brudów" płaci sam - "po około 150 złotych".

Nam się wydaje, że choćby jadło nawet z nieba spadło, narosłe brudy w Ruchu, nie wypierze burza mózgów i nie wymiecie cuchnącego zaduchu. Po pierwsze – samo jadło nie wystarczy, a po drugie – jedno pranie to za mało. Za mało, wszak gorzki smak porażki partii, ma raczej charakter głębszy i trwały. A może lider partii znajdzie jakiś cudowny eliksir na odwrócenie trudnych losów i tchnięcie nowego ducha, czyli cudownego zarodu, w ambitną partię lewicy – przyszłość narodu?

Znajdź nas na Google+

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto