Wiadomo powszechnie, że sprawna lodówka w ciężkie upały to połowa sukcesu w walce o przetrwanie tej, jakby nie było, ekstremalnej sytuacji pogodowej. A jeśli do tego jest w domu wentylator, czyli mieszacz gorącego powietrza - to pandemonium upalne można jakoś przetrzymać.
Złośliwość przedmiotów martwych?
Gorzej jest gdy złośliwość przedmiotów martwych - w tym konkretnym przypadku urządzeń energetycznych, doprowadzających prąd do naszych mieszkań, uniemożliwia nam korzystanie z tych dobrodziejstw cywilizacji.
Ale do rzeczy. Gdy w sobotnie popołudnie temperatura na moim, zaokiennym termometrze wskazywała 40 stopni C., a ja zapragnęłam napić się czegoś zimnego - stwierdziłam, że moja lodówka... przestała pracować. W pierwszej chwili pomyślałam sobie, że urządzenie chłodzące po prostu odpoczywa po dostarczeniu kolejnej porcji zimna. Czas mijał, a lodówka nie zamierzała ruszyć z miejsca. Zaniepokojona - sprawdziłam, czy przypadkiem któryś z moich kotów nie przegryzł kabla doprowadzającego prąd z gniazdka do lodówki. Wszystko niby było w porządku, a lodówka w dalszym ciągu stała martwym bykiem.
Jako człowiek dociekliwy i uparty - ustaliłam w końcu przyczynę "martwoty" lodówki. Okazało się, że tzw. gniazdko wtykowe odmówiło współpracy z przewodem lodówkowym, choć - jak skonstatowałam na podstawie iskrzenia - "prund" w gniazdku był. Wzywanie elektryka z ogłoszenia i do tego w sobotni wieczór, mijało się z celem. Jak wyczytałam w internecie - koszty naprawienia awarii w dni wolne od pracy są niebotyczne.
Pozostało mi tylko zastosować szkołę przetrwania, czyli na fachowca spółdzielnianego poczekać do poniedziałku. Póki co, w kranach jeszcze nie brak zimnej wody dla ochłody i to jest bardzo budująca informacja.
Nieszczęścia chodzą parami
Człowiek przezorny podobno zawsze ubezpieczony, więc gdy temperatura powietrza w moim mieszaniu w to niedzielne popołudnie
zaczęła kompletnie wariować - przypomniałam sobie, że w szafie mam... wentylator i do tego prawie nowy. Z radością wyciągnęłam to przydatne na upały urządzenie, włączyłam do sieci... i dupa blada. Wentylator (nota bene produkcji chińskiej) ani drgnął. "Prund" w mieszkaniu posiadam, więc sytuacja była coraz bardziej intrygująca, a nawet zaczęła być niemiła. Bubel wentylatorowy widocznie postanowił solidaryzować się z moim kuchennym gniazdkiem wtykowym. I nie ma w tym nic dziwnego. Lodówka, zasilana z tego gniazdka, też jest produkcji chińskiej.
A poza tym wszystko gra i buczy
A poza tym wszystko gra i buczy i ma się w te upały całkiem dobrze. Moja
sąsiadka nie przejmuje się upałami. Od rana uprawia seks ze swoim narzeczonym. Skąd o tym wiem? Co prawda, gniazdko wtykowe w moim mieszkaniu odmówiło posłuszeństwa, wentylator też, ale za to w ramach rekompensaty mam w mieszkaniu świetną akustykę. Dobre i to. Jakby nie było - szkoła przetrwania ma czasami różne oblicza.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?