Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Baalbek. Kolebka Hezbollahu

Michał Wójtowicz
Michał Wójtowicz
Autor na głównej ulicy Baalbek. W tle flagi Hezbollahu.
Autor na głównej ulicy Baalbek. W tle flagi Hezbollahu. Nadia Leow
Turyści przyjeżdżają do Baalbek zobaczyć ruiny starożytnych świątyń. Niektórych odstrasza fakt, że miastem rządzi Hezbollah. Z kolei ja właśnie dlatego postanowiłem tam pojechać.

Właśnie przyjechałem mikrobusem do Baalbek. Na mój widok zrywa się miejscowy handlarz pamiątek dla turystów. Koszulki Hezbollahu tanio sprzeda. Kto by pomyślał, że na logo Partii Boga (po arabsku Hezbollah) można zrobić taki dobry biznes?

No dalej, mój przyjacielu, pomyśl sam. Co to dla ciebie te kilka dolarów? A pomyśl o minach swoich znajomych z Londynu, Paryża, Nowego Jorku, czy skąd tam jesteś, którzy nie będą się mogli później nadziwić, że miałeś tyle odwagi, by jechać do twierdzy arabskich terrorystów. Nikt na świecie ci tego nie zaoferuje. No chyba, że swoje koszulki zacznie sprzedawać Al-Kaida.

Partia szyitów

Hezbollah powstał w 1982 r. w odpowiedzi na inwazję Izraela na Liban. Skupia on libańskich szyitów, którzy do tego czasu byli słabo reprezentowani w podzielonym religijnie i pogrążonym w wojnie domowej państwie. Szyici stanowią mniejszość wśród muzułmanów i są skonfliktowani z dominującym odłamem sunnitów. Wolą wobec tego trzymać się razem. Dzięki temu Hezbollah może liczyć na wsparcie, również finansowe, od rządzonych przez szyitów Syrii i Iranu.

Hezbollah jest przez niektóre kraje uznawany za organizację terrorystyczną. Oskarża się go m.in. o zamachy samobójcze, porwania i podkładanie bomb. Wyłączając działania przeciwko Izraelowi i jego obywatelom jest to jednak trudne do udowodnienia. Poza tym Hezbollah potępił wiele ataków terrorystycznych i przemoc wobec amerykańskich cywili. Trzeba też mieć na uwadze, że brutalny sposób uprawiania polityki to w Libanie norma, praktykowana tutaj przez wszystkich, od sunnitów, przez chrześcijan, po Syrię i Izrael.

Zadziwiająca swoboda

Według przewodnika Baalbek to konserwatywne miasto. W końcu powstał tu Hezbollah, który postawił sobie za cel, by miejscowi szyici żyli tak, jak przykazał Koran. Wystarcza mi krótki spacer, by stwierdzić, że w mieście jest zadziwiająco swobodnie. W przeciwieństwie do otwartej na Zachód Jordanii alkohol mogę tu kupić w każdym sklepie. Po drodze mijam dziewczyny, z których część ma odkryte twarze, a zdarza się, że nawet ramiona! Robię sobie krótką przerwę i kupuję sok od kobiety, która zamiast bawić w domu gromadkę dzieci, prowadzi interes, przez co każdy obcy mężczyzna ma okazję, by z nią poflirtować.

Widać, że miastem rządzi Hezbollah. Pełno tu flag i portretów przywódcy Partii Boga. Przez cały 3-dniowy pobyt z jednym wyjątkiem nie widzę tu jednak żadnego uzbrojonego mężczyzny.

W namiocie Hezbollahu

Idę w stronę ruin starożytnych świątyń, dla których przyjeżdża tu większość turystów z Zachodu. Obok kasy stoi namiot obklejony portretami przywódców Hezbollahu. Przed wejściem znajdują się głośniki, z których dobiegają bojowe pieśni. W środku oglądam ekspozycję krzywd, jakie Izrael wyrządził Arabom podczas wojny libańskiej w 2006 r. i interwencji w Strefie Gazy 2 lata później. Dostaję też napisaną po angielsku propagandową ulotkę, w której Hezbollah w skrajnie jednostronny sposób przedstawia swoje racje.

Po wyjściu z namiotu spostrzegam, że zebrało się tu sporo mieszkańców Baalbek. Nagle śpiewy dobywające się z głośników wybuchają ze zdwojoną mocą, grupka dzieci wpada w entuzjazm, a na pobliski plac defiladowym krokiem wmaszerowuje kolumna uzbrojonych w karabiny mężczyzn. Wojacy są ubrani po wojskowemu i domyślam się, że należą do militarnego skrzydła Hezbollahu. Mężczyźni stoją przez kilka minut na placu, a następnie dumnie maszerują po ulicach miasta.

Na koniec idę zjeść obiad. Przechodnie są życzliwi, uśmiechają się do mnie i pytają się skąd jestem. W restauracji do której trafiam biesiadują akurat muzułmańscy duchowni. Mężczyźni rozmawiają ze mną przez chwilę, po czym proponują mi, żebym zamówił na ich koszt, co tylko mam ochotę. Tak wygląda gościnność w kolebce Hezbollahu.

Fenomen popularności Hezbollahu

Po obejrzeniu zbyt wielu "Wiadomości", ktoś może wyobrażać sobie Hezbollah jako zgraję obdartych Arabów, którzy czołgają się po jaskiniach i knują plan wysadzenia Statui Wolności. Tymczasem Partia Boga ma własną telewizję, armię, wywiad, szkoły i szpitale. W libańskich władzach zasiadają jej posłowie i ministrowie. Symbolem sprawności Hezbollahu jest jego telewizja. W czasie ostatniej wojny izraelskie bomby zmieniły jej siedzibę w stertę gruzu. Dwie minuty później stacja kontynuowała nadawanie programu z tego samego studia, co zawsze.

Hezbollah zastępuje libańskim szyitom niewydolne państwo. Wypełnia wszystkie jego zadania, poczynając od zbierania śmieci, czy dostarczenia wody pitnej, aż po prowadzenie szkół i tanich szpitali. Poza tym w przeciwieństwie do palestyńskiego Fatahu nie jest skorumpowany, dba o codzienne potrzeby zwykłych ludzi, a w razie potrzeby jest w stanie upomnieć się o ich prawa. I za to tutejsi szyici kochają Hezbollah.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto