Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy wystarczy mu sił i woli walki o wzmocnienie SLD?

Stanisław Cybruch
Stanisław Cybruch
Jedni redaktorzy robią z Leszka Millera w swoich relacjach zwyczajnie szefa SLD, inni mianują go doświadczonym politykiem, który robi „wielki powrót do małego Sojuszu”, a jeszcze inni porównują do Edwarda Gierka. Skąd porównanie do Gierka?

Odkąd Leszek Miller został nowym szefem SLD, nie schodzi z programów mediów i pierwszych stron prasy ani na chwilę. Pełno go w gazetach, radiu, telewizji. Tu rozmowa, tam rozmowa – wszędzie te same lub podobne pytania. Dziennikarze na wyścigi szukają sposobu na przyłapanie byłego-nowego szefa partii na czymkolwiek, żeby móc potem po nim jeździć bez końca. Taka to wścibskość ludzi mediów. Czy można się temu dziwić? Ależ skąd. Oni przecież z tego żyją. Dzięki ich sprytowi i wysmoktaniu choćby drobnego smaczku z polityka, natychmiast jest news i stacja czy gazeta robi na tym interes – lepszą ma słuchalność, oglądalność, poczytność.

Redaktorzy obserwują Leszka Millera na każdym kroku, chodzą za nim jak cień. Wczoraj był dokładnie obserwowany w Sejmie. Wkrótce napisano: nowy szef SLD Leszek Miller spotyka się z małymi lewicowymi partiami i stowarzyszeniami. "Chcemy być ich sejmowym rzecznikiem" - mówi Miller "Gazecie". Niewiele z tego wiemy, ale są choć dwa zdania o tym, co powiedział i o kim oraz w jakich okolicznościach. W tytule informacji prasowej "Miller rządzi na całego" zawarto m.in. krótką notkę o tym, z kim spotkał się i po co w sejmowej sali. Przewodniczący SLD powiedział, że będą na spotkaniu: Partia Kobiet, Zieloni 2004, Unia Pracy, Unia Lewicy, OPZZ, ZNP, Ordynacka. I dodał: "Zaprosiliśmy wszystkie organizacje, które tradycyjnie współpracują z SLD". "Chcemy im przedstawić propozycje naszego klubu i nowe kierownictwo partii. No i ich posłuchać, bo dawno się widzieliśmy."

Czy to jest rządzenie Millera? Na pewno nie. Ale tytuł informacji prasowej musi bulwersować, budzić ciekawość lub przynajmniej zastanawiać i przyciągać. Redaktorka pyta niewinnie: "Nie traci pan czasu?" Miller grzecznie: "A dziwi się pani?" Pani: "To ma być pierwszy krok ku budowie wokół Sojuszu centrolewicy?" Miller: "Chcemy pokazać nasze priorytety i poznać ich. To nie przypadek, że to spotkanie odbywa się tuż po konwencji, która wyłoniła nowe władze".

Komentarz pani redaktor: "Miller nie traci czasu, bo szefem SLD jest ledwie od sobotniego popołudnia. Konkurencję znokautował. Wygrał w pierwszej turze, zdobywając 320 głosów (77 proc.). Marek Balt, poseł z Częstochowy, dostał 50 głosów, europosłanka Joanna Senyszyn - 28, Artur Hebda, radny Sojuszu w Zielonej Górze - 17. Tak, ale to już było wiadome, w sobotni wieczór. Każdy, kto był zainteresowany, o tym słyszał niemal natychmiast po wyborach SLD".

Jedni redaktorzy robią z Leszka Millera w swoich relacjach zwyczajnie szefa SLD, inni mianują go doświadczonym politykiem, który robi „wielki powrót do małego Sojuszu”, a jeszcze inni porównują do Edwarda Gierka. Skąd porównanie do Gierka? Wystarczyły dwa zdania z sobotniej (10 grudnia) konwencji wyborczej partii. Wkrótce po ogłoszeniu wyników wyborów, przed mikrofonami stanął były przewodniczący Grzegorz Napieralski. Powiedział, stojąc obok nowego przewodniczącego, Leszka Millera: "Pomagam - to najważniejsze obecnie słowo". "Pora brać się do solidnej roboty" - dodał przewodniczący Miller. I już wszystko wiadome. Podobne brzmienie miały historyczne słowa Edwarda Gierka w Stoczni Gdańskiej w 1970 roku. Zapytał on wtedy robotników stocznie: "Pomożecie?!" Pomożemy! – odkrzyknęli robotnicy.

Czy można się dziwić tym słowom, byłego szefa SLD i nowego? Nie można. Ogromna przewaga głosów, w stosunku do pozostałych kandydatów, oddanych na Millera w wyborach, pokazała cały dramatyzm sprawy. Wielki wyborczy łomot w skórę, czy raczej delikatnie mówiąc - duże lanie, jakie Sojusz Lewicy i osobiście Grzegorz Napieralski otrzymał, to z jednej strony wielka porażka partii, a z drugiej osobista porażka "młodych" pod wodzą Grzegorza Napieralskiego. To porażka, która sprytnie wykorzystał Ruch Palikota. Po tej porażce wyborczej, SLD stanęło na scenie politycznej, jak dziecko zagubione w tłumie. Nic dziwnego, że ludzie lewicy z nieskrywaną desperacją próbują skupić się pod skrzydłami starego wygi partyjnego. Maja nadzieję, że Leszek Miller - doświadczony polityk, sprawny i przebiegły - znajdzie sposób na nowe otwarcie i "przywrócenie Sojuszu do głównego nurtu politycznego".

Leszek Miller dobrze wie, z jaką sytuacją ma do czynienia. Szuka, więc sposobów na wzmocnienie partii, powiększenie sil, i nadanie SLD właściwego kierunku działania. Spotyka się m.in. w tym celu, z różnymi drobnymi partyjkami i ruchami lewicowymi. Zapewne wie, co robi, bo to stary wyga i polityk zaprawiony w różnych bojach. Innym problem, czy uda się jemu zrobić to, co niezbędne? Stoi przed wyjątkowo trudnym zadaniem. Przecież nie ma pewności, mimo doświadczenia i talentu przywódczego, czy wystarczy mu sił i pomysłów oraz chęci i woli walki o wzmocnienie SLD.

Uwaga: wszystkie cytaty pochodzą z Gazeta.pl

Do Wiadomości24 możesz dodać własny tekst, wideo lub zdjęcia. Tylko tu przeczyta Cię milion.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto