Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Disco polo, oklaski i kontrolowany spontan. Msza św. po hiszpańsku

Anna Olko
Anna Olko
Wychodzę z założenia, że Panu Bogu wszystko jedno, w jakim języku człek się modli. Dlatego też nie mam parcia na na polskojęzyczne msze przebywając poza granicami kraju. Czasem wynikają z tego sympatyczne doświadczenia.

Wychodzę z założenia, że Panu Bogu wszystko jedno w jakim języku człek się modli. Byle robił to szczerze. Dlatego też nie mam parcia na polskojęzyczne msze.

Przebywając teraz na Florydzie, w stricte anglojęzycznym towarzystwie, nie mam okazji rozmawiać po polsku poza telefonami do polskich znajomków. Jest tu, co prawda, jakaś Polonia. Nawet miałam okazję spotkać garstkę rodaków właśnie w kościele. I co? I nic.

A teraz Msza św w języku hiszpańskim. Ten sam, co zwykle kościół katolicki. Tylko nic nie rozumiem, bo wszyscy szepczą, albo gadają po hiszpańsku. Sama chciałam.

Sekcja rytmiczna, która w pierwszej kolejności rzuca się w ucho, gitary, klawisze (brzmieniowo, jak z wesela jakiegoś, stad pewnie te discopolowe skojarzenia) pobrzękują, by za chwilkę ryknąć "na wejście". I oklaski. Do rytmu? Dla celebransa?

Ksiądz wchodzi w pokaźnej procesji. Śpiewy, brawa, a nawet pokrzykiwania. Uśmiech nie schodzi mu z twarzy. Mnie też. Mój jest raczej głupkowaty, poparty wybałuszonymi gałami. To się nie dzieje naprawdę? A to dopiero początek...

Ksiądz wita wszystkich i prócz aplauzu, gromki śmiech. Skąd wiem, że wita, jeżeli nic nie rozumiem? Początek nabożeństwa, to się domyślam, chyba że opowiadał jakiś dowcip na wstępie. Czasem jakiś żart trafia się na anglojęzycznych mszach.
Osobiście posiłkuję się anglojęzyczną wersja liturgii, żeby załapać o czym dziś będzie.

Tak w okolicach "Gloria", która brzmi, jak nasza "gloooriijjjaaa" sama też się kołyszę w rytmie muzyki. W trakcie kazania mam świetne pojęcie o tureckim, ale już przy darach robi się ciekawie. Prócz chleba i wina rodzice z maleństwem, które ksiądz błogosławi i ofiarowuje wznosząc dzieciaka na swoich rekach
wysoko, wysoko (jak Kun-ta Kin-te w "Korzeniach", tak mi się skojarzyło). Kiedy zobaczyłam to po raz pierwszy rozglądałam się za jakimś chrztem, ale okazuje się, że to norma. Ciekawe tylko czy te dzieci są dyżurne? A co się dzieje, kiedy zabraknie? Jak dotąd to jednak się nie zdarzylo.

Msza przebiega sprawnie, mimo, że pół kościoła idzie do księdza ze znakiem pokoju. On sam zresztą opuszcza piedestał i idzie w lud. A w tle leci jeszcze ze dwie pieśni z klaskaniem i podskakiwaniem. Radość!

Udzielanie komunii tez idzie sprawnie. Tutaj nikogo nie dziwią i nie bulwersują
"cywile" udzielający tego sakramentu.
Oczywiście wymagają oni specjalnego "przeszkolenia", legitymują się stosowną plakietką i pomagają.

Latynosi, podobnie jak Polacy, pamiętają jeszcze o sakramencie spowiedzi i w przeciwieństwie do Amerykanów, którzy ramię w ramię i ławka w ławkę idą do Stołu Pańskiego, nie przystępują tłumnie do komunii. Zakończenie mszy rozpoczyna pogaduchy, bo czym innym może być ów gwar?

A pod kościołem... agapa. Ciasta, ciasteczka, bułki, bułeczki, chleb. Wszyscy znają wszystkich, tylko ja taki dziwoląg. Stoję i się gapię, zachwycona wspólnotą. Tylko przez chwilkę.

A kiedy już się napatrzyłam i byłam gotowa ruszyć w drogę powrotną do domu, podchodzi do mnie pan, coś mówi, a potem gestem wskazuje na dobroci. Czyżby mi zaś gały wylazły albo dostałam niekontrolowanego ślinotoku i niczego nie zauważyłam? Niestety nie mowie po hiszpańsku, przechodzę na angielski, ale on unika mojego wzroku i powtarza ok, ok. Pewien młodzian przyszedł mi w sukurs i przetłumaczył, że Jose zapraszał mnie do stołu, na te pyszności.

Jak miło. Podchodzę do stołu, łapię jakiegoś rogala i popisowym hiszpańskim: Gracia senior zwracam się do gościa. Jemu buzia się nie zamyka, nie wiem tylko czy to do mnie czy kogoś innego. Nawet parę osób się przyłącza. Co z tego, ja kompletnie nie wiem o co chodzi, a dzieciak się zdematerializował. Już mam nawet kubek z jakąś sodą (wszelkiej maści napoje w USA noszą miano sody). Słodkie to. - Next sunday? - pada, przypuszczam, że do mnie i kiwam tylko glowa. I z tych next zrobiło sie już kilka.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto