Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dlaczego warto jechać na Erasmusa?

Magdalena Felska
Magdalena Felska
Tak się integrują studenci na jednej z wymian programu Socrates-Erasmus w Niemczech.
Tak się integrują studenci na jednej z wymian programu Socrates-Erasmus w Niemczech. Agnieszka Wasztyl
Hamburg! – usłyszałam głos jakby zza ściany. Rozejrzałam się zaspana. Jest 6 godzina rano, jestem w Hamburgu. Za trzy godziny będę w Kiel – nadmorskim mieście w północnych Niemczech. Tam spędzę 5 miesięcy na stypendium Socrates-Erasmus.

O stypendiach tego programu pisano już wiele. Na ogół słyszy się, że czas spędzony na studiach za granicą to pełna niezapomnianych doznań i wrażeń przygoda. Dla niektórych przygoda życia. To jak zabawa w lunaparku – za każdym zakrętem czeka na ciebie nowa, niezwykła niespodzianka. Jola Piaseczna, studentka Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu mówi: – Zdecydowałam się na wyjazd..., bo po prostu ciągnie mnie do podróżowania, poznawania nowych miejsc i ludzi, nauki języków. Zresztą, studiuję turystykę i rekreację, to chyba tez sporo tłumaczy.

To nieprawda, że o miejsca na zagranicznych stypendiach studenci się zabijają. Prawda bywa na ogół bardziej prozaiczna. Są miejsca bardziej oblegane, są i takie, które studenci omijają nawet w czasie drugiego naboru. Cypr, Hiszpania, Grecja – owszem , bo kto nie chciałby spędzić sponsorowanych wakacji na gorącej, słonecznej plaży? Niemcy, kraje skandynawskie? – „zależy jak leży” (jak mawiał Edek – bohater „Tanga” Sławomira Mrożka).

Chciałbym pojechać do…

Wybór miejsca stypendium jest podyktowany kilkoma względami. Po pierwsze: język – powinieneś choć trochę znać język kraju, do którego jedziesz, po drugie (a zarazem i najważniejsze dla samych studentów) miejsce musi być atrakcyjne pod względem kulturowym. W Kiel na stypendium przebywa Asia Pikusa, studentka wschodoznawstwa na UAM w Poznaniu. Gdy pytam ją, czy pojechałaby jeszcze raz na Erasmusa, mówi: - Na pewno nie przyjechałabym do Kiel, wybrałabym raczej teraz albo większe miasto, albo inny bardziej egzotyczny kraj.

Dlaczego? Ponieważ wyjeżdżając na stypendium każdy oczekuje, że przeżyje coś nowego. Nowe miejsce to nowe życie. Dlatego egzotyczne kraje wciąż cieszą się największym zainteresowaniem. Jeśli przeżyć przygodę, to w miejscu, które będzie potrafiło nas zadziwić. W dobie tanich linii lotniczych nie jest już chyba dla nikogo nowością wyjazd do Berlina czy Bonn. Te miasta prawie niczym nie różnią się od Warszawy, Poznania czy Wrocławia. Jeśli więc ktoś decyduje się w nich studiować, wynika to tylko i wyłącznie z zaciekawienia niemiecką kulturą, a nie z chęci przeżycia egzotycznych wakacji na koszt uczelni. Miejsce, które student wybiera, musi go zainteresować swoim indywidualizmem. Wyjazd na stypendium na przykład do Pragi nie jest podyktowany tym, że dana osoba nigdy wcześniej w niej nie była, ale właśnie dlatego, że była i znów chce być. Bo miasto uwiodło ją swoim klimatem, bo lubi jej mieszkańców, bo (w końcu) chce się przekonać, jak to jest mieszkać i studiować w jednym z ulubionych miejsc.
- Na wyjazd - mówi Asia - zdecydowałam się, ponieważ jest to fajna okazja, aby podszkolić swoje umiejętności językowe, poznać nowe miejsce, bliżej zetknąć się z niemiecką kulturą.

Polska wódka w cenie

Studia? To powód drugorzędny wyjazdu. Chyba niewielu studentów, wyjeżdżając na Socratesa planuje ciężko się uczyć. Wiele się słyszy o całonocnych imprezach, na których między jednym potokiem alkoholu a drugim, studenci z różnych krajów zacieśniają między sobą więzi. Imprezują wszyscy, bo atmosfera zabawy towarzyszy w każdym miejscu erasmusowej wymiany. To niekonwencjonalny sposób, żeby poznać kulturę, język, ale i kuchnię najróżniejszych krajów świata. Co tydzień organizowane są imprezy, podczas których reprezentanci poszczególnych krajów przedstawiają to, co mają najlepsze do zwiedzenia, zjedzenia i wypicia. Polskie party wciąż przyciągają tłumy- większość z nich to amatorzy naszej rodzimej wódki. Nieprzyzwyczajeni do tak mocnych trunków obcokrajowcy często budzą w Polakach rozbawienie. Miło jest popatrzeć, jak od samego powąchania zakrętki od butelki, pod naszymi zachodnimi sąsiadami uginają się nogi.
- Jeśli chodzi o życie towarzyskie to tak, jak przypuszczałam, mam mnóstwo międzynarodowych znajomych, także w akademiku i to mi się jak najbardziej podoba - mówi Jola. - Trochę mi brakuje czasu na zwiedzanie, ale ciągle jest nadzieja, że nadrobię. Szlezwik-Holsztyn bardzo mi się podoba jako region turystyczny i chcę go lepiej poznać, a także Danię. Jak dotąd byłam tylko w kilku miastach, np. Flensburg, Szlezwik, Lubeka, Hamburg, St. Peter-Ording.

No i jednak trochę nauki…

Trzeba jednak przyznać, że nie samą zabawą żyje student. Nawet ten na Erasmusie. Wyjeżdżając na stypendium warto dokładnie przejrzeć ofertę naukową uniwersytetu, na którym chce się studiować. Bo mimo że wybierając się za granicę, stypendysta nie planuje sumiennej nauki, musi wziąć pod uwagę, że jednak jakieś egzaminy zdać musi. Dlatego wielu studentów zanim podejmie decyzję o wyjeździe, sprawdza jakie są naukowe wymagania uniwersytetu, który chcą wybrać. To też jeden z powodów, dla których jedne uczelnie są oblegane, drugie natomiast zupełnie pomijane. Bardzo często o wiele łatwiej zdać egzamin za granicą niż na macierzystej uczelni. No i wymagania w stosunku do studentów Erasmusa są często mniejsze niż wobec pozostałych. Często, choć nie zawsze.
- Zazwyczaj wszyscy traktują nas życzliwie nawet, jeśli nie są w stanie pomóc, profesorowie też wymagają od nas nie aż tyle, co od Niemców - mówi Jola. - Niektórzy wykładowcy niezbyt wiedzą, co z nami zrobić, tak jakby student z wymiany był czymś niezwykłym. Jeśli chodzi o wybór zajęć, przez dłuższy czas na początku byłam zdezorientowana, bo nie wiedziałam, na co mogę chodzić, a na co nie, i ile punktów za co dostanę. Koordynator wydziałowy jest raczej nieuchwytny i mało z niego pożytku. Tutejsze lektoraty w większości wołają o pomstę do nieba, chlubnym wyjątkiem jest moja grupa na niemieckim oraz rosyjski dla slawistyki. Pozostałe są przepełnione i poziom też pozostawia wiele do życzenia.

A może by zostać dłużej…?
Powodów wyjazdu na zagraniczne stypendium jest wiele. Jedni chcą przeżyć przygodę swojego życia, inni przestraszeni wizją kończącej się młodości, mają nadzieję, że te kilka miesięcy za granicą, to ostatni okres, kiedy można się „wyszaleć”. To, co pociąga wszystkich stypendystów, to możliwość oderwania się od dotychczasowego życia, perspektywa zabawy, okazja do poznania nowych ludzi, zawarcia przyjaźni na całe życie, poznania innych kultur. To dlatego z roku na rok przybywa osób chętnych do takich zagranicznych wyjazdów. Najbardziej popularne są te do egzotycznych krajów. Jeśli komuś się naprawdę spodoba jego nowa uczelnia, może przedłużyć swój wyjazd, choć zazwyczaj pobyt nie jest wtedy opłacany przez macierzystą uczelnię.
- Znajomych zdecydowanie zachęcałabym do wyjazdu - mówi Jola. I dodaje: - Mimo, że jestem w Kiel, a nie w Irlandii, do której bardzo chciałam jechać, cieszę się, bo najważniejszym dla mnie było, żeby w ogóle gdziekolwiek wyjechać. Zamierzam zostać tu na kolejny semestr, bo jestem zdania, że jeden zdecydowanie nie wystarczy.

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto