Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Fallus na receptę, czy recepta na fallusa?

Redakcja
Min, Priap, Dionizos - to bogowie mocno związani z kultem fallicznym. Penis był czczony w różnych epokach i kulturach, jednak dopiero w naszej rzeczywistości nabrał mocy uzdrawiającej dzięki Zdzisławowi M., fałszywemu hrabiemu i onkologowi.

- Mamo, ty to oglądasz? – Z zażenowaniem odezwała się moja córka, widząc mnie wpatrującą się w ekran telewizyjny, na którym kadr po kadrze przesuwały się losy Majki, bohaterki serialu, który stał się antyreklamą badań profilaktycznych. Niejedna fanka filmu zastanowi się dwa razy, nim wybierze się na cytologię, bo a nuż, widelec scenariusz się sprawdzi i zamiast wyniku badania otrzyma po dziewięciu miesiącach wynik przypadkowej inseminacji w postaci wrzeszczącego różowego bobasa, którego tatuś niekoniecznie będzie zamożnym, przystojnym blondynem, padającym do stóp przypadkowej matki długo oczekiwanego potomka. Oczywiście, nie zapomni wcześniej rzucić swojej pierwszej żony, której nieuczciwość i nielojalność pozbawiła go szczęśliwego „tacierzyństwa”.

W kontekście tego serialu nie dziwi wiara młodych Polek w uzdrawiającą moc męskiego penisa. Wprawdzie nie takiego pierwszego lepszego, ale hrabiowskiego.

Wiara czyni cuda, a te kosztują. 1300 złotych za wykorzystanie „uzdrawiającego instrumentu” hrabiego nie wydaje się zbyt wygórowaną sumą, tym bardziej, że cel uświęca środki, a w tym przypadku chodziło o zdrowie.

Zdzisław M. vel hrabia Myszkowski nie jest bohaterem serialu, tylko wokandy sądowej. Prokuratura w Zakopanem postawiła mu kilka zarzutów, w tym doprowadzenia podstępem do obcowania płciowego z szukającymi pomocy lekarskiej dziewczynami. Jak się później okazało - ofiarami „medycyny seksualnej”. Można powiedzieć „chora fallusa się chwyta”. Tak było w przypadku obu wykorzystanych panien.

Poszukiwany już wcześniej przez policję fałszywy hrabia–onkolog tylko przyrodzenie miał prawdziwe. Rzeczywisty wymiar ma też akt oskarżenia. Należy mieć nadzieję, że wyrok też będzie boleśnie realistyczny.

Niekonwencjonalna metoda leczenia zastosowana przez Zdzisława M. nie przyniosła zamierzonego efektu. Nie tylko jednak ona zawiodła. Nie sprawdził się także system edukacji seksualnej, skoro młode kobiety uwierzyły w uzdrawiającą moc nie najmłodszego już prącia. W jednym z podręczników szkolnych zdefiniowano ten organ męski jako zakończenie tułowia, które służy do przekazywania życia. Definicja skromna, niedająca pełnej wiedzy o możliwościach tego arcyważnego instrumentu służącego prokreacji.

Braki edukacyjne przyniosły wymierne efekty właścicielowi „uzdrawiającej różdżki”. Natomiast ofiary hrabiego Myszkowskiego vel Zdzisława M. latami będą odczuwać skutki „seksualnej terapii”. Jedno na pewno udało się fałszywemu onkologowi zdiagnozować – niski poziom edukacji seksualnej w polskich szkołach i domach. Gdyby ignorancja związana z seksem miała skrzydła i fruwała, rzadko oglądalibyśmy słońce.

Niestety, telewizja ma tutaj też swój wkład. Wspomniany wcześniej przypadek serialowej Majki nie przyczyni się do podniesienia wiedzy na temat seksualności człowieka, natomiast może negatywnie odbić się na zdrowiu Polek, które z obawą zaczną traktować badania profilaktyczne, bo skoro cytologia możne skutkować niepożądaną ciążą, to lepiej dmuchać na zimne i badań nie robić. Obawy takie są całkiem realne. Podobno po reklamie jednego z napojów energetyzujących ktoś dostał skrzydeł – niestety nie doleciał, na sygnale odwieziono go do szpitala.

Magia ekranu i wciskanego „kitu” znajduje naśladowców, którzy poprzez doświadczenie sprawdzają, czy uda im się to, co telewizyjnym bohaterom. Pół biedy, jeżeli będzie to ślepe naśladownictwo, które charakteryzowało moją koleżankę. Szalała po sklepach, żeby mieć to, co akurat miała na sobie czy wokół siebie Lubiczowa – bohaterka „Klanu”.

Sytuacja robi się poważna, gdy odbiorcy zaczynają mylić fikcję z rzeczywistością - a nie są to rzadkie przypadki - stąd też moje obawy o negatywny wpływ „Majki” na rodzimy rynek medyczny, który i tak ma dosyć problemów z zabezpieczeniem interesów pacjentów.

Innowacyjne podejście do leczenia zaproponowane przez hrabiego Myszkowskiego może stać się alternatywą dla problemów NFZ, który nie może związać końca z końcem, a tu „koniec” podsuwa się sam, może trzeba go opatentować?

Szczególną moc tego „rodowego klejnotu” czczono już w zamierzchłych czasach. Fallus był przedmiotem kultu w różnych epokach i w wielu zakątkach świata. W Japonii i Indiach aż do XIX wieku spotykane były sanktuaria i ołtarze z wyobrażeniem męskiego członka. Hołd oddawano mu w starożytnej Grecji, Egipcie i Francji.

Przyrodzenie hrabiego Myszkowskiego też spotkało wyróżnienie –zajmuje się nim Temida, która zapewne nie doceni jego walorów medycznych.

od 7 lat
Wideo

NORBLIN EVENT HALL

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto