MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Koalicja sprzymierzonych za, a nawet przeciw, ACTA

Stanisław Cybruch
Stanisław Cybruch
Jak ocenić w kontekście umowy ACTA postawę polskich europosłów z grupy chadeków i konserwatystów? Niech każdy zrobi to po swojemu. Wedle własnej woli. Zapewne wypada jednak ocenić bardziej źle niż dobrze.

Sprawy związane z umową ACTA wciąż rozpalają głowy ludzi młodych, którzy najczęściej korzystają z sieci internetowej i widzą przyszłość w tym bardzo szybko rozwijającym się medium. Politycy opozycji, którzy jeszcze niedawno byli za umową w wersji unijnej, nagle z cichej poczwarki wyfrunęli jako "grające" motyle i stali się przeciwni. Cała opozycja stanęła murem przeciw ACTA, bo taka gra warta świeczki. Przez kraj przeszła wielka fala niezadowolonych i oburzonych, którzy reprezentowali głównie młodzież. A gra o młodzież w polityce to wielka gra, którą warto ćwiczyć.

Ćwiczą więc PiS-owcy, Palikot-owcy, Ziobro-wcy, SLD-owcy i cichaczem PSL-owcy. Młodzież nie ciemię bita – widząc w co idzie gra – wygwizdała w Warszawie wtargnięcie w szeregi protestujących przeciw ACTA, posła Janusza Palikota. Z mikrofonem w ręku wpadł nagle w grupę antyACTA-wców i zaczął w swoim stylu od hasła wziętego z bilbordów PO-wców "nie róbmy polityki". Nim zaczął, musiał kończyć, wszak siła gwizdów była mocniejsza, niż jego nic warte argumenty. Na pożegnanie dostał jeszcze między gwizdami serie docinków: "Janusz, daj dwie stówy"!

Nie pojawił się jeszcze wśród młodych oburzonych umową ACTA prezes PiS, Jarosław Kaczyński. Zapewne nie pojawi się nigdy, gdyż cierpi na lęk szóstej przegranej w wyborach i pogardy z pasma politycznych niepowodzeń. Od jakiegoś czasu, dziwnym trafem losu, namaszczony dobrą radą dobrego ducha, zmienił radykalnie styl i ton uprawiania polityki – zrozumiał w końcu, że trzeba zacząć wreszcie odrabiać straty w innym niż dotąd stylu.

Mówi spokojnie, kontroluje słowa, nie poucza, a raczej wyraża poglądy w bieżących sprawach kraju. Powiedział więc któregoś dnia, że PiS jest przeciw ACTA, choć był najpierw "Za", ale przez pomyłkę. Potem dojrzał do dzisiejszych czasów i powiedział coś, czego nigdy dotąd z żadnej okazji nie zrobił: przeprosił za pomyłkę z ACTA. Ma niekłamaną nadzieję, że tym kupił sobie całą polską młodzież, która, gdy przyjdzie czas głosowania, pójdzie oddać głos na niego.

Inaczej niż szef Palikot-owców i PiS-owców, postąpił jak dotąd w sprawie ACTA, Leszek Miller - przewodniczący SLD. Zaapelował wczoraj, 28 stycznia 2012, do innych partii i grup parlamentarnych, aby nie wyrażały zgody w Sejmie na ratyfikację umowy ACTA. Skąd ten apel? A stąd, że "mamy swoistą koalicję między PO a PiS". Na konferencji prasowej – cytuję za miller, powiedział: "Za rządów Jarosława Kaczyńskiego Polska nie podpisała Karty Praw Podstawowych, która stwarza gwarancję wielu praw i swobód obywatelskich, za rządów PO z kolei podpisano ACTA, który te swobody obywatelskie i wolności w dużym stopniu ogranicza. Można, zatem powiedzieć, że z punktu widzenia obecnego rządu i rządu Jarosława Kaczyńskiego wydarzyło się wszystko co najgorsze".

Tak oto mamy jak na dłoni krótki przegląd postaw i zachowań polskich polityków, którzy robią wszystko, aby zjednywać sobie dla celów politycznych grupy ludzi niezjednanych i budować sprzeciw wobec rządzących. Wprawdzie to demokratyczna rola i wola opozycji, jednak w tak newralgicznej sprawie, jaką jest niewątpliwie układ ACTA, nie powinno być fałszywej gry politycznej. Zarówno rządzący, jak i opozycja, jako ta część społeczeństwa, która powinna być najlepiej poinformowana i zapoznana z bądź co bądź istotną kwestią funkcjonowania umowy ACTA, nie tylko dziś, lecz i w przyszłości – powinni zgodnie wyłożyć swoje racje i przekonać do nich nieprzekonanych.

Premier Tusk zapowiedział z groźnym grymasem twarzy, że na dywaniku wysłucha winowajców rządowych za brak konsultacji społecznych w sprawie spornych problemów umowy ACTA, jednak potem z uśmieszkiem dał do zrozumienia, że nic się złego nie stało, bo na konsultacje jeszcze przyjdzie czas. To prawda, że mamy jeszcze czas. Podpis złożony przez naszą ambasador w Japonii niczego nie przesądza. Liczyć się będzie ostateczna decyzja Sejmu, a następnie Parlamentu Europejskiego. Tylko po co to całe zamieszanie w kraju? Komu na rękę był pochód oburzonych?
Na koniec jeszcze jedna uwaga. Parlament Europejski przyjął zasadę, aby ACTA weszła w życie po ratyfikacji jedynie sześciu państw unijnych. Stało się to na wniosek i z siły poparcia w głosowaniu chadeków i konserwatystów. Wśród nich także swój mandat podnieśli ci, którzy tak głośno protestują w Polsce przeciw ACTA, tj. członkowie PiS i Ziobryści oraz PO. Oni też, nie bez przyczyny, przepraszają za swój błąd, gdyż jak tłumaczą się – nie byli dobrze poinformowani, za czym głosują. I oni właśnie odrzucili swoją większością w głosowaniu - wniosek lewicy, która chciała żeby ACTA weszła w życie dopiero – podaje money.pl - "po ratyfikacji przez Parlament Europejski".

Jak ocenić w tym kontekście, postawę polskich europosłów, z grupy chadeków i konserwatystów? Niech każdy zrobi to po swojemu. Wedle własnej woli. Zapewne wypada jednak ocenić bardziej źle niż dobrze. Wspaniały fraszkopisarz, Jan Izydor Sztaudynger, będąc na łożu śmierci, dyktował swojej córce Kirze, ostatnie fraszki. "Jedna z nich brzmiała: Między nami jest winowajca – rzekły jajca!"

Stanisław Cybruch

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

STUDIO EURO 2024 ODC. 6

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto