Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koncert bębniarzy Yamato w Zabrzu. Relacja

Grażyna Kiliańska-Przybyło
Grażyna Kiliańska-Przybyło
Sztuka taiko wywodzi się z Japonii
Sztuka taiko wywodzi się z Japonii Grażyna Kiliańska- Przybyło
8 grudnia w Zabrzańskim Domu Muzyki i Tańca tłum. Na scenie widowisko: Yamato „Matsuri - Fiesta”, czyli rytm, ruch, energia i dynamika. Egzotyka, która intryguje swoją tajemniczością, podobnie jak sama Japonia.

Yamato „Matsuri- Feista”– to historia opowiedziana rytmem bębnów. To także gest, ruch, mimika, gra świateł i brak słów (nie licząc kilku krótkich okrzyków: Ho, Ha, Hi, wypowiedzianych z charakterystyczną japońską intonacją).

Całość podzielona była na kilka części, które rozpoznać można było po zmieniających się kolorach tradycyjnych japońskich strojów bębniarzy oraz sposobie aranżacji bębnów na scenie. To właśnie bębny odgrywały główną rolę w przedstawieniu (choć czasem ich brzmienie uzupełnianie było o dźwięki cymbałów, gongów lub innych japońskich instrumentów szarpanych, przypominających harfy czy mandoliny). Jako najważniejszy element dekoracji, bębny ustawiane były w różnych konfiguracjach, np. w scenie finałowej zwrócone były pokrywami w stronę publiczności, co nawiązywało do japońskiej symboliki słońca (patrz zdjęcie). Ciągle mam przed oczami kilka obrazów.

Pierwszy z nich to pusta scena. Po chwili pojawia się mężczyzna i zaczyna uderzać w bęben. Nagle, ciemności wynurza się kobieta i zaczyna grać na drugim, przyniesionym przez siebie bębnie. Początkowo, naprzemienne partie solowe mężczyzny bębniarza i kobiety bębniarki przypominały przekomarzanie się dwóch płci, zaznaczanie terytorium, próby sił:: kto szybciej, kto głośniej, kto na większym bębnie. Stopniowo, wzajemne przeszkadzanie sobie przeradzało się we wspólne, uzupełniające się wybijanie rytmu, by na koniec brzmieć głośno razem. Harmonia, synchronizacja gestów i ruchów z uderzeniami w bębny zachwycały słuchających.
Inne to zabawa muzyką i dźwiękiem, to pełne humoru przekomarzanie się z publicznością i zaproszenie jej do wybijania rytmu.

Widowisko Yamato to czysta energia. Szybkie, silne, rytmiczne uderzenia o coraz większym natężeniu, na przemian z monotonnym brzmieniem instrumentów, co pewien czas przerywanym mocnym odgłosem bębna giganta (o średnicy ok. 5 metrów *) intrygowały i trzymały w napięciu: co będzie za chwilę? Brzmienie instrumentów było odczuwane niemal fizycznie, miałam wrażenie, że dudnienie bębnów wydobywa się gdzieś z głębi mojej klatki piersiowej. To było energetyzujące doświadczenie, duży zastrzyk emocji i adrenaliny.
Niesamowita była również częstotliwość uderzeń. Czasami pałki dosłownie śmigały przed oczami, sprawiając wrażenie, iż są przedłużeniem ręki bębniarza. Dynamika, precyzja, perfekcja i zgranie zespołu (tworzy go 10 osób), tak określiłabym widowisko.
Energia płynąca z instrumentów udzieliła się wszystkim na sali. Publiczność siedziała jak zahipnotyzowana. Scena finałowa wyzwoliła emocje: tłum skandował i klaskał na stojąco w rytm uderzeń bębnów.

Po koncercie publiczność długo nie mogła wyjść z sali. Ludzie podchodzili do sceny i z bliska przyglądali się tym z pozoru niepozornym bębnom taiko.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto