Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Leszek Kopcio - Czarodziej z Nowej Rudy

Redakcja
Fot.M.Bachorski-Rudnicki
Nie wyobrażam sobie dnia bez kawy. Cudowna „mała czarna” to, jak ambrozja i eliksir życia. Kawa to poezja, a podana z rąk samego mistrza jest głosem duszy. Fascynuje i urzeka. I kawa i mistrz.

To nie była żadna planowana podróż z masą walizek i stosem ubrań. Plan był taki, aby w krótki weekend zaszyć się gdzieś z dala od cywilizacji i spędzić romantycznie kilka dni. Ot, krótki weekendowy wypad za miasto gdzieś w malowniczy zakątek Dolnego Śląska. Zupełnie nieplanowany wybór padł na małą, pięknie położoną Nową Rudę. - O rany! – Powiedziała znajoma na wieść o wyjeździe – Ty chyba żartujesz, przecież tam kompletnie nic nie ma. Akurat. Na złość mamie odmrożę sobie uszy - pojechaliśmy.

Po zakwaterowaniu w cudownym hotelu (kiedyś na pewno o nim napiszę, bo to jest dopiero nieprawdopodobna historia) ruszyliśmy na noworudzkie podboje. Tu wszystkie drogi prowadzą do Rynku. Nasza również. Na samym jego środku tkwi Ratusz. Pięknie odrestaurowany, usytuowany w centralnej części pręży się dumnie i stanowi niesamowitą ozdobę miasta. Pokręciliśmy się trochę, porobiliśmy pamiątkowe fotki i zmęczeni panującym upałem zapragnęliśmy lodów, a zaraz po nich kawy.

Kilka zaledwie kroków od Rynku znajduje się niezwykłe miejsce z niesamowitym człowiekiem, który o kawie i lodach wie wszystko. Weszliśmy na chwilę. Jak się okazało na bardzo długą chwilę i strasznie żałowaliśmy, że musimy już iść.

Przyszliśmy tylko na zwykłą kawę, a zupełnie niespodziewanie poznaliśmy, co to oznacza spożywać ten napój idealnie dobrany do swojej osobowości. Wszystko to za sprawą jednego człowieka. Pan Leszek Kopcio od lat jest właścicielem niedużej kawiarni i lodziarni o niezwykłej nazwie „Biała Lokomotywa” w malowniczej miejscowości Nowa Ruda na Dolnym Śląsku.

Już wnętrze lokalu robi wrażenie nie do opisania. Kilka stolików, wśród nich piękny, barwny, stworzony specjalnie dla tego miejsca w różnych deseniach z białą lokomotywą, jako motywem przewodnim.

Stół jest wyjątkowy, bo podarowany panu Leszkowi od przyjaciół z Brazylii. Twórcą jest pani Agnieszka Trembecka z Wrocławia. Na ścianach pasja tego wyjątkowego człowieka. Łyżeczki. Są wszędzie. Część wisi w gablotach na ścianach, część ukryta spoczywa w skrzyni i czeka na swoją kolej pokazania się światu.

Każdy, kto tu wchodzi staje w wejściu, jak wryty i zanim coś zamówi najpierw z niedowierzaniem podziwia olbrzymią kolekcję. Pan Leszek jest niezwykle otwartym człowiekiem i niemalże od razu rozpoczyna swoją opowieść. A opowiadać potrafi pięknie. Zna historię dowolnej łyżeczki i bardzo ciekawie każdą opisuje. Obrazowo przedstawia każdy detal, w międzyczasie snując opowieść nie mniej ciekawą i intrygującą o lodach i o kawie. Z gracją przeskakuje z tematu na temat, w międzyczasie badając gusta klienta i dając mu popróbować swoich specjałów.

Opowiadania o zbieranych prawie czterdzieści lat łyżeczkach z całego świata splatają się z historią miłości do kawy i lodów. I tak, wciągnięty w rozmowę poddałem się wraz z małżonką atmosferze tego uroczego miejsca. Goście tej kawiarni mówią, że Pan Leszek dobiera kawę do osoby. Oj tak! Dobiera także lody do osoby i samopoczucia w danej chwili.

I nagle wszystko chyba wymknęło się nam spod kontroli. Oto otwierają się przed nami tajemnicze kufry spoczywające pod ścianą, a na posadzce lądują setki łyżeczek z całego świata. W międzyczasie częstowani lodami odpływamy wraz z nimi do krainy marzeń. Chyba nie może być już nic cudowniejszego. Okazało się, że może. Kawa podana z rąk mistrza baristyki, zmieszana z lodami była czymś na kształt poezji najwyższych lotów.

Czy można to opisać słowami? Można. Ale, po co. Trzydzieści dwie literki w konfrontacji z mistrzostwem Leszka Kopcia nie wytrzymują tego, co dzieje się w człowieku, gdy pije napój, który wprawia go w stan najwyższych uniesień.

„- Jest pan nieziemskim baristą” – powiedziałem, aby wyrazić uwielbienie dla pasji i sztuki. „- Nie, nie! Nie jestem baristą” – z uśmiechem odpowiedział mistrz. „- Maszynkę do kawy trzymać może każdy i nauczyć się jej obsługi z lepszym czy gorszym skutkiem. To nie o to chodzi. Kawa musi pasować do osoby. Ja jestem bardziej czarodziejem. Wyczarowuje z tego napoju coś takiego, co sprawia, że człowiek czuje się wspaniale”. Dałem się zaczarować. Nigdy nie czułem się lepiej.

„- A lody, też pan czaruje? Są niesamowite, przypominają zapomniany smak dzieciństwa”-zapytała moja żona.

„-Recepta na lody jest inna. Smak dzieciństwa jest zrozumiały, bo używamy tylko starych, dawno już zapomnianych w tej branży maszyn. Mamy też własną recepturę od 1979 roku. I nie dodajemy niczego, co stosowane na dużą skalę jest dzisiaj takie popularne i zabija smak” - z uśmiechem wywodził mistrz.

Przytulne ściany kawiarenki, doskonała kawa, nietuzinkowe lody i snute przez mistrza opowieści pozwalają się tu cudownie odprężyć i całkowicie zapomnieć. Nagle nigdzie Ci się już nie śpieszy, nie chcesz opuszczać tego miejsca, chcesz słuchać, smakować, doświadczać i marzyć. Niezwykłe, bardzo niezwykłe doświadczenie.

Gdybyście przypadkiem zapytali pana Kopcio skąd pomysł na nazwę kawiarni „Biała Lokomotywa” to usłyszycie opowieść pikantną. O poetach, poezji, trudnych losach wielu znanych nam dzisiaj twórców i ich dziełach. O Satanowskim, Różańskim, Stachurze i piosence o tym samym tytule, co nazwa kawiarni. A także o suto zakrapianych darmowym alkoholem wieczorkach i wreszcie o tym, że w ramach pewnego protestu, czy też happeningu jednego razu zdarzyło się tak, że w świat górników noworudzkich, (bo do niedawna wydobywano tu węgiel) wjechał pociąg pomalowany na biało. To było dopiero wydarzenie!

Tutaj nic nie jest proste ani zwykłe. Wszystko jest niezwykłe, nawet nazwa kawiarni. W międzyczasie chciałem doliczyć się kaw i deserów serwowanych w cafeterii. Espresso, cafe mocha, latte macchato, ice coffe, shake, deser lodowy, tort lodowy, spaghetti lodowe, szarlotka, gofry, sernik, ice tea, bita śmietana, a nawet kawa na zimno. To nie był oczywiście koniec. Zaskoczenie przyszło, gdy zjawił się stały gość i podano mu kawę, którą sam sobie w tej oto chwili dla siebie wymyślił i stworzył.

„- Niech pan powie, na jaką kawę ma pan ochotę, z czym i jak mieszaną, w jaki sposób panu ją przyrządzić. Zaraz ją panu skomponujemy. Albo niech pan ją sobie sam stworzy, zapraszam za bar” – śmiejąc się rzekł mistrz. I to byłoby na tyle niezwykłości miejsca. Uciekając się do kolokwializmów można, by rzec, że „zbierałem szczękę z podłogi”. Jeśli zapragnę kiedyś kawy, takiej wyjątkowej, skomponowanej dla mnie, w danej chwili mojego życia na pewno odwiedzę „Białą Lokomotywę”. Wiem, że Czarodziej z Nowej Rudy stworzy ją dla mnie.

Jeśli kiedyś będziecie w tych stronach koniecznie odwiedźcie to miejsce. Jeśli nie skusi Was kawa, to może lody albo szarlotka. Posłuchacie cudownych opowieści o pięknych łyżeczkach, ale przede wszystkim o pasjach wyjątkowego człowieka, które są jak poezja. Poezja o smaku kawy.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto