Choć redaktor naczelny "Ładnego Domu" Wiesław Rudolf odżegnał się od tytułu przypominającego znany wszystkim wiersz Jonasza Kofty, to czytając artykuł (nr 9 /167, wrzesień 2012) wyjątkowo myślami wracałem do słów poety. Podobne skojarzenia miał autor artykułu.
Autonomiczny Dom Dostępny
Miesięcznik "Ładny Dom" od kilku miesięcy przedstawiał cykl poświęcony idei
domu superenergooszczędnego. Popularyzacja zaprojektowanego domu zaowocowała decyzją Marszałka Województwa Świętokrzyskiego o wybudowaniu domu modelowego na terenie Regionalnego Centrum Naukowo Badawczego w Podzamczu kolo Kielc.
Autor artykułu Ludomir Duda wskazał, że nie jest możliwe wybudowanie Autonomicznego Domu Dostępnego bez własnego ogrodu, w oderwaniu i odizolowaniu ADD od przyrody i natury. Przytacza tezy Christophera Aleksandra ("Język Wzorców") o ogrodach, jako integralnej części założeń architektonicznych służących celom mieszkalnym człowieka. Wskazuje na znaczenie projektu użytkowego ogrodu w idei godnego i wartościowego bytu człowieka.
Autor chcąc wskazać na rangę jakości budownictwa (co nie musi wiązać się ze wzrostem nakładów) wskazuje na inny, nie mniej istotny dla ludzi problem. Ten zaś zdecydowanie łatwiej uzmysławia czytelnikowi kierunek rozwiązań systemowych, z jakimi mamy do czynienia ostatnimi czasy. Żywność, jako efekt pracy własnej lub rozpoznawalnych jednostek, to przeciwieństwo bezosobowej produkcji dostępnej dziś nie tylko w marketach. Smak i wartość produktów powstałych w warunkach indywidualnej opieki i hodowli to ich pierwotne walory, znaczenie i bogactwo. Dzisiejsze atuty żywności to najczęściej już tylko przekaz medialny i marketingowy. Jaka jest wartość żywności powstałej bez osobistego zaangażowania wytwórcy, "budowanej" w ogromnych obozach zwierzęcej zagłady i przetwarzanej wyłącznie w interesie (anonimowych) właścicieli zakładów? Ten przykład ma uzmysławiać w jakim kierunku podąża wiele dziedzin i obszarów życia.
Skoro tak się prezentuje istotny i newralgiczny obszar jakim jest wyżywienie i tym samym zdrowie społeczeństw, to jak musi wyglądać dbałość państwa o inne obszary społecznego bytu?
Pamiętajcie o ogrodach, przecież stamtąd przyszliście
Własny, rodzinny ogród to nie tylko źródło zdrowego pożywienia. To wytchnienie i wypoczynek, to również oszczędności w czasie i kosztach podroży do lasów i parków. To miejsce oczyszczania ścieków. To sposób życia, w którym wartością są trwałe związki rodzinne i sąsiedzkie. To budowanie lokalnych "ojczyzn", w końcu również budowanie świadomego, silnego i odpowiedzialnego społeczeństwa. Nie mniej cenne jest oddziaływanie środowiska przyrodniczego na nasza psychikę. Zdecydowanie korzystniejsze niż blokowisko. Nawet jeśli nazwie się je apartamentowcem.
Dom bez sensu
Ludomir Duda pisze: "...dom bez ogrodu jest domem bez sensu...". Ubolewa przy tym nad osiedlami powstałymi na mikroskopijnych działkach i przytacza opinie architekta Dariusza Smiechowskiego o jednym z takich osiedli: "...jest to skansen dworów polskich na planie cmentarza".
Dom bez sensu - historia
Autor pokusił się już 30 lat temu o wykonanie przeliczenia potrzeb powierzchniowych dla zrealizowania koncepcji domów-ogrodów. Przy założeniu, że każda rodzina będzie dysponować działką 2000 m kw. (umożliwiającą stworzenie funkcjonalnego i użytkowego ogrodu) oraz powierzchnią 1000 m kw. na niezbędną infrastrukturę, potrzeba około 5 proc. gruntów rolnych Polski (w wariancie Polski z 40 mln mieszkańców - co dopiero rządy oświeconej demokracji potrafiły "zrestrukturyzować", i przy założeniu, że w domach mieszka rodzina 5 osobowa, wielopokoleniowa). Autor w konkluzji pisze:
"To małe odkrycie sprzed 30 lat nauczyło mnie, że nasza cywilizacja opiera się na marnych kłamstwach tych, którzy mają interes i narzędzia do ich rozpowszechniania. Niestety większość obywateli woli uwierzyć niż policzyć. W wierze jesteśmy potęgą, w myśleniu - przeciwnie". Czy te gorzkie słowa są uprawnione?
Ekologia czy ekologizm
Niestety, również i autor nie ustrzegł się w swym tekście opinii upowszechnianych w mediach na temat pseudoekologicznej ideologii w rzeczywistości rujnującej zdrowy rozsadek i gospodarkę człowieka. Powielając opinie środowisk pseudoekologicznych o wyniszczaniu Puszczy Białowieskiej, nie korzysta z dostępnej w zakamarkach internetu realnej wiedzy i prac naukowych wskazujących na wręcz przeciwną rolę biernej ochrony. Stawiając przeciw sobie gospodarkę człowieka i ochronę bierną (tak popularną ostatnimi czasy) nie dostrzega np. iż zatrzymanie wypasu owiec na tatrzańskich halach zubożyło siedliska hal o niemal 50 proc. gatunków (i dziś społeczeństwo musi ponosić koszty wypasu, by odzyskać bogactwo zniszczone przez ówczesnych oszołomów ekologizmu), a rezerwaty Puszczy Białowieskiej zubożyły swą bioróżnorodność w jeszcze większym stopniu. Jednocześnie straty gospodarcze, społeczne, kulturowe są trudne do oszacowania. Oczywiście są i "korzyści": uzyskują je popierani medialnie, poprawni politycznie pseudoekolodzy i ich stowarzyszenia. Stoją oni na straży obecnego porządku, w którym to nie gospodarność ma znaczenie, ale spekulacja. Autor nie dostrzega, że wynaturzenia pseudoekologiczne są nie mniejsze, niż te w zakresie praw związanych z racjonalnym budownictwem.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
