Prawdopodobnie użytkownicy TP SA dobrze pamiętają ile trudu i wysiłku kosztowało klientelę tej instytucji dodzwonienie się na tzw. błękitną linię. Do dziś byłam przekonana, że problem ten dotyczył tylko TP SA. Okazuje się, że byłam w błędzie. Dziś bowiem próbowałam dodzwonić się do Biura Obsługi Klienta Polskiej Grupy Energetycznej, mającego swoją siedzibę kilkanaście kilometrów od miejsca mojego zamieszkania. Chodziło o rzecz, wydawałoby się, banalną, ale dla mnie jako płatnika faktur za zużycie energii bardzo ważną.
Numer telefonu kontaktowego, widniejący na mojej fakturze dawał mi nadzieję, że z rzeczonym Biurem Obsługi Klienta połączę się błyskawicznie i bez przeszkód. Szybko, ku mojemu totalnemu zaskoczeniu, zostałam wyprowadzona z błędu. Centrum zgłoszeń problemów i zapytań - kierowanych do tej instytucji drogą telefoniczną najpewniej zostało zawalone po same uszy licznymi telefonami od poborców prądu, albo też konsultanci, z którymi próbowałam się przez ponad dwie godziny czasu połączyć, przebywają na zasłużonych urlopach. Jest także i trzecia ewentualność. System elektronicznego łączenia poborców energii elektrycznej, czyli klientów, z centralą telefoniczną PGE (Nr centrali: 42 275-3000), a następnie z konsultantem - robi już bokami i nie wyrabia na zakrętach. Może brak mu jest energii? Energii elektrycznej oczywiście.
Tak, czy inaczej - moje usiłowania w rzeczonej sprawie zakończyły się totalnym fiaskiem. Po wywołaniu konkretnego "podnumeru" (np, 1, 2, 6, 7 ) itp w tle za każdym razem pojawiała się muzyczka i komunikat, że wszystkie linie do konsultantów są zajęte.
I na zakończenie wypada napisać - z jakim to problemem próbowałam się przez kilka godzin dodzwonić pod rzeczony numer Biura Obsługi Klienta. Otóż sprawa jest banalna. Minęła już połowa lipca. Zwykle o tej porze roku otrzymywałam pocztą pakiet faktur do płacenia przez następne pół roku. Tym razem ani widu, ani słuchu. Zaniepokojona - postanowiłam sprawdzić za pośrednictwem rzeczonego telefonu - czy przypadkiem owe faktury nie zaginęły na trasie Polska Grupa Energetyczna - odbiorca energii elektrycznej, czyli ja. Wychodzi jednak na to, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła.
Jako osoba uparta - wystosowałam jednakowoż list emaliowany do rzeczonej instytucji, bo ciekawość moja jest silniejsza od groźby znalezienia się piekle. W końcu fakturę za lipiec i tak będę musiała uregulować (jak ją dostanę), z tym tylko, że dodatkowo grożą mi odsetki za nieprzestrzeganie terminu płatności, który to termin zbliża się wielkimi krokami. Nie jest też wykluczone, że w dniu jutrzejszym udam się osobiście do Biura Obsługi Klienta by języka u źródła zasięgnąć, Z potentatami nie ma żartów.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?