MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Ronaldo dmucha balon?

Piotr Smółka
Piotr Smółka
Cristiano Ronaldo – każdy kibic zna to nazwisko. Szkoda, że coraz więcej osób zamiast w rubrykach sportowych, czyta o tym chłopaku w dziale “Plotki”… Czy piłka nożna zamiast dostarczać emocji sportowych stała się pożywką dla komercyjnych mediów?

Książe z bajki

Historia księcia z bajki jest dobrze znana. Od maja wlecze się sprawa domniemanego przejęcia Ronaldo z Manchesteru Utd. do Realu Madryt. Manchester twardo usiłuje zatrzymać piłkarza, a działacze Realu za wszelka cenę starają się przyciągnąć “gwiazdę” do siebie. Oficjalne wypowiedzi przedstawicieli “królewskich”: - Jasne, że chcemy Cristiano, każdy klub go chce, niemniej jednak jest to sprawa między nim, a Manchesterem, który obecnie go zatrudnia - są śmieszne i żałosne, chwilami przypominają mi wypowiedzi polskich polityków… Sam Ronaldo kilkukrotnie już zmieniał zdanie – a to chce odejść, by za chwilkę deklarować chęć pozostania (dodam, że ma, obowiązujący go jeszcze przez 4 lata, kontrakt z Man Utd). Całość zrobiła się już bardzo żałosna, była wielokrotnie krytykowana przez piłkarzy i działaczy.

Ku mojej (i przypuszczam, że nie tylko) uciesze, media zgodnie podały - Ronaldo zostaje! Co najmniej na rok. W końcu będzie odrobina spokoju, a wyspiarska prasa zajmie się czymś pożytecznym. Popatrzmy teraz na bilans zysków i strat - Ronaldo raczej nie skorzystał - stracił zaufanie i uwielbienie kibiców, podenerwował zarząd, trenera, oraz stał się swoistą "czarną owcą" piłkarskiego światka. Pogra, będzie błyszczał - może grzechy zostaną mu odpuszczone. Póki co - drażni. Kluby nie skorzystały - koncentrując się na jednym zawodniku zatraciły się, nie wykonując praktycznie żadnych ruchów kadrowych, na niezwykle gorącym, po Euro 2008, rynku transferowym. Stracili też kibice, działacze, przedstawiciele UEFA... czy ktoś w ogóle coś na tej gonitwie ugrał? Media - jedynie Ci mogą czuć się zadowoleni. Sprzedaż wysoka, rubryki sportowe zapełnione, kasa pełna. Prasa czerpała niekłamaną przyjemność (oraz zapewne niemałe zyski) z umieszczania kolejnych "nowinek" o swym bohaterze, nie unikając tematów z jego życia prywatnego. Skrupulatnie cytowano wypowiedzi Ronaldo, dopytując się o jego opinie na temat transferu. Nakręcano w ten sposób atmosferę, podtrzymując rewelacje na temat domniemanego przecież transferu przez długie miesiące! A przecież, decyzja - decyzją, a jakieś zasady istnieją – obowiązujący kontrakt nie dawał graczowi żadnych podstaw do opuszczenia obecnego klubu… Sztuka dla sztuki? Sensacja dla sensacji?

Wystarczy mieć kasę

Pieniądze żądzą światem. Piłka nożna powoli osiąga stan “bezprawia” – (porównywalny do polskiej polityki), gdzie warunki dyktują nie wcześniejsze ustalenia, zobowiązania i zasady, a pieniądze. Nie liczy się już, kto, gdzie i z kim podpisał kontrakt, skoro dysponując odpowiednią ilością pieniędzy można go wykupić. Troszkę też traci stereotyp sukcesu okupionego wysiłkiem włożonym w treningi, dobranie odpowiednich strategii i długotrwałe, mozolne „zgrywanie” zespołu - okazuje się niekiedy, że niekoniecznie ciężka praca i wytrwałość muszą być podstawą tworzenia wielkich zespołów; można kupić kilka gwiazd światowego formatu, aby wygrywać. Na szczęście nie zawsze, jeszcze, się to sprawdza – często, dlatego, że „światowy format” czasami nie jest określeniem analogicznym do „solidny zawodnik”.

(Nie) tanie sztuczki

Obecnie w niewielkim tylko stopniu znaczenie ma, kto zdobywa tytuły, liczy się tylko, kto na tym zarobi. Piłkarze powoli przestają być opłacani za poziom prezentowany na boiskach, a zaczynają dostawać pieniądze za popularność. Ronaldinho, który nic w poprzednim sezonie nie prezentował (tłumaczone to jest jego kontuzjami), “opuścił” Barcelonę i przeszedł do AC Milan. Za duże pieniądze. Ronaldinho nie gra tak dobrze, jak zarabia, ale dzięki kilku sztuczkom, które publiczność kocha, jeszcze nie zatracił blasku popularności. Przypływ sponsorów, zwiększenie obrotów – dopływ gotówki – borykający się z problemami finansowymi Milan zyska na „króliczych zębach” więcej, niż wyda.

Być, czy być

W sporcie, sport zajmuje pozycję drugorzędną; efektywność przyćmiona została przez efekciarstwo. Spekulowano, że Real, starając się pozyskać naszego księciunia, ma zdecydować się na oddanie rekordowej ilości pieniędzy, dokładając jako zachętę Wesleya Sneijdera! No przecież każde dziecko potrafi ocenić, że Sneijder jest lepszym piłkarzem, (ale na potrzeby tego tekstu, zastrzegam, że to moja opinia – rozumiem, że znajdą się osoby z odmiennym zdaniem; szanuję to, i nie będę się spierał w komentarzach – pogadamy jak w końcu zrozumiecie, o co chodzi w futbolu). – Być może nie jest tak błyskotliwy i nie czaruje zwodami jak hrabia, ale jest bardziej wartościowy i przydatny dla zespołu. I nie znika podczas ważnych spotkań, jak ma w zwyczaju Ronaldo. Tak, ale tylko kwestia sportowa; a przecież ważniejsze dla Realu jest, co poza boiskiem - nie wygeneruje tak wielkich pieniędzy, nie przyciągnie tak wielu sponsorów, nie sprzeda tak wielu gadżetów...

Prestiż

Reklamodawcy, sponsorzy czy milionerzy pompują w przemysł sportowy olbrzymie pieniędze, nadmuchując sztuczny balon próżności i blichtru. Kwoty, o jakich się mówi są tak wielkie, że mogłyby zaspokoić dziury budżetowe wielu małych państw. Najlepiej zarabiających piłkarzy stać na zakup domu po tygodniu pracy! A przecież są ludzie, działacze, szefowie klubów, którzy zarabiają więcej. I niekiedy wydaje się, że grube miliony wydawane są na zawodników tylko dla zaprezentowania potęgi finansowej klubu, podniesienia jego prestiżu, przełamania kolejnej bariery. I tak cały czas wartość zawodników będzie rosła, a umowy i regulacje będą łamane. Po księciuniu pojawi się kolejny, jeszcze lepszy, a później następny i następny. Balon będzie rósł i rósł, aż w końcu ktoś będzie wart więcej pieniędzy, niż jest na świecie. A i tak Real, go kupi...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto