Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W sprawie Amber Gold nie zawiedli tylko ludzie, ale też system prawny

Redakcja
Winnymi skandalicznych zaniedbań, które umożliwiały oszukańczą działalność Marcina P. i Amber Gold są sędziowie, prokuratorzy, kuratorzy sądowi, urzędnicy skarbowi i nadzoru finansowego. Dotąd pozostawali bezkarni. Może coś się zmieni.

Płonne nadzieje

Nadzieję budzi wdrożenie postępowania służbowego wobec prokuratorów i sędziów z Gdańska Wrzeszcza, którzy decydowali w sprawie Marcina P. Jednak, jak uczy dotychczasowa praktyka, mogą oni spać spokojnie. Kumple z branży
- czytaj: struktury „samorządowe”, czyli korporacyjne w prokuraturze - sądownictwie nie pozwolą, aby włos spadł im z głowy. Z szumnymi zapowiedziami prokuratora generalnego, Andrzeja Seremeta, może być tak jak z wielką chmurą. Spadnie z niej mały deszcz.

Polski system wymiaru sprawiedliwości jest głęboko chory. Wiedzą o tym ludzie poszkodowani wskutek przestępstwa, którzy na domiar stają się oszkodowanymi przez wymiar sprawiedliwości. To nie są to wcale pojedyncze przypadki, jak usiłują nam wmówić politycy. Nic się nie czyni, aby zmienić taki stan rzeczy, gdyż najważniejsze jest utrzymanie władzy.

Skargi poszkodowanych na niewłaściwe i nierzetelne postępowanie sędziów są w polskiej rzeczywistości nagminne. Są też nagminnie lekceważone, a winni skandalicznych niekiedy zaniedbań i stronniczych decyzji nie ponoszą najmniejszej odpowiedzialności. Nawet jeśli skargi kierowane są do ministra sprawiedliwości i innych organów państwowych, które powinny
bronić prawa i praworządności.

- Postanowiliśmy sprawdzić, czy w 2011 roku chociaż raz, na skutek takiej skargi, minister sprawiedliwości zażądał wszczęcia postępowania dyscyplinarnego wobec sędziego - mówi Małgorzata Karolczyk, prezes Forum Poszkodowanych Przez Państwo. - Zadaliśmy pytanie o udzielenie w tej sprawie informacji publicznej. Ministerstwo oczywiście odpowiedź dało. Brzmiała ona: nie!

Nadzwyczaj wyrozumiały minister sprawiedliwości

W celu sprawdzenia, jak realizowane jest uprawnienie wymienionych organów do żądania wszczęcia postępowania dyscyplinarnego, Forum Pokrzywdzonych Przez Państwo zwróciło się do Ministerstwa Sprawiedliwości z prośbą o informację, ile skarg na funkcjonowanie sądów wpłynęło do Ministerstwa w 2011 roku i ile wniosków o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec sędziów złożył Minister do Rzecznika Dyscyplinarnego.

W odpowiedzi uzyskanej z Ministerstwa TPPP otrzymało informację, że w 2011 roku wpłynęło 326 skarg, których przedmiotem były nieprawidłowości w funkcjonowaniu wymiaru sprawiedliwości. Jednak Minister w 2011 roku ani razu nie skorzystał z przysługującego mu uprawnienia żądania wszczęcia postępowania dyscyplinarnego sędziego.

W piśmie z ministerstwa wskazano, że ani razu minister nie zażądał wszczęcia stosownego postępowania wobec sędziów. Tłumaczono, że jeśli było podejrzenie nieprawidłowości, to ministerstwo kierowało jakieś pisma do sądów (w trybie nadzoru administracyjnego) albo informacje do rzecznika dyscyplinarnego Jednak żadna z tych czynności nie stanowi żądania wszczęcia postępowania dyscyplinarnego, a tylko takie żądanie będzie podstawą do wszczęcia takiego postępowania

Zawiadomienie rzecznika dyscypliny o tym, że możliwe jest zaistnienie jakiś nieprawidłowości jest nieskuteczne - nawet gdy czyni to minister, a tym bardziej gdy skargę lub zawiadomienie wnosi pokrzywdzony - ponieważ w żaden sposób nie zobowiązuje rzecznika do działania. To wynika z ustawy o ustroju sądów powszechnych.
Natomiast uprawnienie do żądania wszczęcia postępowania, to konkretne uprawnienie przyznane ministrowi - wiąże ono samorząd sędziowski. Szkopuł w tym, że minister ani razu ze swego uprawnienia nie skorzystał.

- Budzi to zdumienie i niedowierzanie - zauważa Małgorzata Karolczyk. -. Nawet statystycznie rzecz biorąc, nie jest możliwe, aby na 326 skarg żadna nie była na tyle zasadna, żeby nie żądać wszczęcia postępowania. Skoro przecież wiadomo, że postępowanie samo w sobie może zakończyć się pozytywnie dla sędziego. Należy zaznaczyć, że żądanie wszczęcia postępowania dyscyplinarnego nie oznacza, że sędzia zostanie ukarany. Postępowanie takie będzie miało na celu przede wszystkim wyjaśnienie okoliczności, które są podstawą tego postępowania. Osoby piszące do ministerstwa oczekują przeważnie kroków zdecydowanych, a pisanie do rzeczników dyscyplinarnych, do takich kroków nie należy - i nie ma skutku w postaci wszczęcia postępowania.

Błąd kosztowny dla poszkodowanego, a nie dla sędziego

Praktyka w omawianej dziedzinie, zna drastyczne przypadki. Najbardziej szokujący przypadek miał miejsce, gdy na skutek błędu administracyjnego sądu, sąd przymusowo ściągnął należność od strony, po to, aby sąd nie musiał ponosić kosztów owego błędu.

Osoba, od której ściągnięto te pieniądze wygrała odszkodowanie od skarbu państwa, w taki sposób, że skarb państwa uznał powództwo - to się prawie nigdy nie zdarza. Pomimo to rzecznik dyscypliny odmówił wszczęcia postępowania dyscyplinarnego, choć jak najbardziej byłoby ono uzasadnione.

Bezradność poszkodowanych przez sędziów

Strona postępowania nie może skutecznie żądać wszczęcia postępowania dyscyplinarnego sędziego. Nawet jeśli postępowanie takie zostanie wszczęte, to strony postępowania, w którym sędzia dopuścił się wykroczenia dyscyplinarnego, nie moją uprawnień do uczestniczenia w procesie dyscyplinarnym. Oznacza to, że nie mają żadnych uprawnień dowodowych, nie mogą także zaskarżać orzeczeń wydanych w tym postępowaniu.
Ustawa o ustroju sądów powszechnych wskazuje, na czyje żądanie rzecznik dyscyplinarny ma podjąć czynności dyscyplinarne. Do podmiotów uprawnionych w tym zakresie należy Minister Sprawiedliwości, prezes sądu apelacyjnego lub okręgowego oraz kolegium sądu apelacyjnego lub okręgowego, Krajowej Rady Sądownictwa. Rzecznik może także podjąć postępowanie z własnej inicjatywy.

Nic nie stoi na przeszkodzie, aby wszystkie wskazane powyżej organy pozyskiwały wiedzę o ewentualnym wykroczeniu dyscyplinarnym, od osób (stron postępowania lub innych jego uczestników), które skierują do nich pisma informujące o faktach, które mogą być podstawą wszczęcia postępowania dyscyplinarnego.

-Nic takiego się nie dzieje! - Z naszych obserwacji i badań wynika, że przeważnie zgłaszający wykroczenia dyscyplinarne do tych organów otrzymują lakoniczną i odmowną odpowiedź - twierdzi Małgorzata Karolczyk.

Fikcyjny nadzór ministra

Należy zatem uznać, że w tym zakresie nadzór ministra sprawiedliwości nad sądownictwem jest fikcyjny, bowiem nie korzysta on w ogóle ze swoich uprawnień. Oznacza to kolejne ograniczenie stron postępowania w zakresie żądania wszczęcia postępowania dyscyplinarnego.

- Podsumowując, obywatel pozbawiony prawa do żądania wszczęcia postępowania dyscyplinarnego sędziego i brania w nim czynnego udziału, w razie zaistnienia przewinienia dyscyplinarnego sędziego nie może liczyć na pomoc w tym zakresie uprawnionego organu jakim jest minister sprawiedliwości - gorzko konkluduje Małgorzata Karolczyk.

Znajdź nas na Google+

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto