Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Druga strona jarmarku. Wrocławscy kupcy o świątecznym handlowaniu

Olga Sarzyńska
Olga Sarzyńska
Jarmark przyciąga spacerowiczów zwłaszcza w weekendy Fot.O.Sarzyńska
Jarmark przyciąga spacerowiczów zwłaszcza w weekendy Fot.O.Sarzyńska O. Sarzyńska
Wrocławski jarmark tworzy atmosferę świąt w centrum miasta. Przez jarmark trudno przejść obojętnie, nie kupując niczego. Czy z punktu widzenia sprzedawców, jarmark bożonarodzeniowy jest jednak równie kolorowy, jak dla kupujących?

Wrocławski jarmark tworzy atmosferę świąt w centrum miasta. Ciężko się oprzeć produktom, których na co dzień nie kupi się nigdzie indziej, np. płynnej chałwie czy bananom w czekoladzie. Unikatowe wyroby ze srebra, regionalne produkty, a do tego możliwość targowania się ze sprzedawcami sprawiają, że przez jarmark nie można przejść obojętnie, nie kupując niczego. Zresztą, nic tak nie krzepi w ostry mróz jak grzane wino w wybranym smaku.

Spacerując po jarmarku, podziwiając jego splendor, zachwycając się domkami z bajkami, zastanawiamy się jednocześnie, jak wygląda organizacja takiego przedsięwzięcia. Czy każdy sprzedawca może mieć tutaj swoje stanowisko handlowe? Jakie kryteria trzeba spełniać, żeby móc sprzedawać na jarmarku? Czy z punktu widzenia sprzedawców, jarmark bożonarodzeniowy jest równie kolorowy, jak dla kupujących?

Ze strony miasta, za jarmark odpowiedzialne jest Biuro Rozwoju Gospodarczego. Co trzy lata ogłasza konkurs na organizację jarmarku bożonarodzeniowego. Jarmark we Wrocławiu organizowany jest już od wielu lat, jednak od 2008 r. jego wydanie jest dużo bardziej atrakcyjne, niż w poprzednich latach – mówi Zuzanna Morska z Biura Rozwoju Gospodarczego.

– W tym roku już po raz trzeci głównym organizatorem jarmarku jest Pianoforte Agencja Artystyczna z Żagania. To ona organizuje domki drewniane, dostawców energii elektrycznej i inne podstawowe elementy jarmarku. Pianoforte również kwalifikuje wystawców. Sprzedawane produkty muszą być wysokiej jakości i w pewnym stopniu być związane z tematyką świąt. W tym roku na jarmark przyjechało wielu producentów regionalnych oraz kilku z zagranicy – dodaje. Uroczyste otwarcie jarmarku odbywa się w ostatni piątek listopada, natomiast zamykany jest 23 grudnia.

Zdaje się, że w mroźne wieczory największym ruchem cieszą się stoiska z grzanym winem. Jedno z nich, to największe, należy do organizatora. – Sprzedawcy przysyłają zgłoszenia już we wrześniu. Na początku listopada nie ma zazwyczaj wolnych miejsc. Jeśli chodzi o ruch klientów, jego nasilenie obserwujemy w weekendy. Początek tygodnia jest bardzo spokojny, natomiast od czwartku zdecydowanie się nasila. Stanowisko z grzanym winem w różnych smakach organizator wystawia tutaj drugi rok.

Pan Dawid, handlujący przyprawami bierze udział w tegorocznym jarmarku po raz pierwszy. Przyjechał spod Kalisza. – Na co dzień sprzedajemy przyprawy w naszym regionie. Planujemy rozszerzyć dystrybucję, dlatego byłem ciekaw, jaki będziemy mieli tutaj obrót. Zależało nam na wypromowaniu naszej firmy, dlatego zdecydowaliśmy się wziąć udział w jarmarku. Raczej nie ma problemu ze sprzedażą przypraw. Jest na to spory popyt. Jeśli chodzi o nasilenie ruchu, jest z tym bardzo różnie. Od godz. 12 ruch zazwyczaj zaczyna się wzmagać. Większa fala ruchu jest też wieczorem. Myślę, że cena za domek jest bardzo wysoka. 12 – 13 tys. zł to moim zdaniem trochę za dużo. Ci, którzy przyjechali ze swoimi budkami płacą tylko za miejsce, czyli dużo mniej. Chociaż np. Holendrzy, którzy przyjechali ze swoja budą, zrezygnowali z dalszego udziału w jarmarku. Handlowali ciastkami, ale zupełnie im się to nie opłaciło. Czy w przyszłym roku przyjedziemy na jarmark? Patrzę na to raczej sceptycznie – opowiada.

Pan Michał przyjechał z Gdańska. Na jarmarku handluje biżuterią. - Załatwienie stanowiska na jarmarku nie jest niczym trudnym. Trzeba w odpowiednim czasie wysłać zgłoszenie organizatorom i wpłacić zaliczkę. Przypuszczam, że pierwszeństwo mają firmy, które w poprzednich latach wystawiały swoje produkty na jarmarku. Produkty muszą być oczywiście wysokiej jakości. Obroty w tym roku są niższe, niż kiedykolwiek. W porównaniu do poprzedniego, spadły o połowę. Ludzie wolą kupić jakąś drobnostkę, niż coś większego. W zeszłym roku sprzedawaliśmy całe komplety, kolie z kolczykami i bransoletami. W tym roku musieliśmy wprowadzić zniżki 30 proc.. Ludzie kupują głównie kolczyki. Największy ruch zaobserwowałem tuż po otwarciu jarmarku. Magicznym dniem jest 22 grudnia. Wtedy jest największy ruch. Ludzie na ostatnią chwilę kupują prezenty. Myślę, że w przyszłym roku też tutaj przyjedziemy.

O swoich wrażeniach opowiada również pan Mikołaj, który sprzedaje sery i wędliny. Na jarmarku po raz pierwszy. – Handluję produktami z różnych regionów Polski: ryby są z Mazur, sery pochodzą spod granicy z Litwą, wędliny z Wielkopolski, rydze z Bieszczad. Jestem zadowolony, ale myślę, że sprzedaż była by większa, gdyby nie pogoda, która na pewno odstrasza klientów. W najbliższe dni spodziewam się największego ruchu, więc na pewno udział w jarmarku się opłaci, mimo bardzo wysokiej ceny, jaką trzeba zapłacić za domek. Mimo tego, w przyszłym roku też tu planuję przyjechać.

Nie jest jedynym sprzedawcą, który narzeka na pogodę i cenę wynajmu domku. Tylko w jednym miejscu na jarmarku można kupić gorącą, płynną chałwę. Mimo tego, sprzedawcy tego specjału nie mogą poszczycić się szczególnym zainteresowaniem klientów. – Pogoda odstraszyła ludzi. Spodziewaliśmy się większego ruchu na całym jarmarku. Ceny wynajmu stanowiska są naszym zdaniem zbyt wysokie. Obecność na jarmarku nie opłaciła się, zwłaszcza, że musieliśmy dojeżdżać. Raczej nie będzie nas tu w przyszłym roku.

Słabość do krówek cechuje wielu miłośników słodyczy. Stanowisko z tym polskim rarytasem nie jest jednak oblegane. Pan Tomek, sprzedawca, jest tutaj już drugi raz. – Najlepszy był pierwszy weekend, tuz po otwarciu, Później ruch znacznie zmalał. Jeśli chodzi o słodycze, ludzi trzeba czymś zaskoczyć. Mamy wiele smaków, których na co dzień nie kupi się w sklepie, ale widocznie to nie wystarcza. Jeśli w tym roku obecność na jarmarku opłaci się firmie, myślę, że w przyszłym też będziemy tutaj sprzedawać.

Odczucia sprzedawców dotyczące jarmarku są pod kilkoma względami podobne. Zbyt mroźna pogoda i wygórowana cena wynajmu domku to aspekty, wobec których wszyscy są jednomyślni. Ci, którym jarmark przyniesie dochód, zawitają do Wrocławia w przyszłym roku, inni raczej z tego zrezygnują. Niemniej, jarmark cieszy przychodniów i od niespełna miesiąca przypomina o nadchodzących Świętach Bożego Narodzenia, zapowiadając ich szczególną atmosferę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto