Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Stalin chciał, Bierut dał, czyli życie w ojczyźnie, na obczyźnie

Redakcja
Cerkiew w Rabem przy pętli bieszczadzkiej
Cerkiew w Rabem przy pętli bieszczadzkiej Ewa Kowalska
"Góry aż do nieba i zieleni krzyk;polna droga pośród kwiatów i złamany krzyż;strumień skryty w mroku i zdziczały sad;stara cerkiew pod modrzewiem i pęknięty dzwon; zarośnięty cmentarz na nim dzikie bzy; ile łez i ile krzywdy ile ludzkiej krwi..."

O tym, że Bieszczady to nie tylko bajeczne góry, dzika przyroda, ścieżki donikąd, przydrożne krzyże, szumiące potoki, umarłe sady, przekrzywione cerkiewki otulone starodrzewem i bezdźwięczne dzwony nad opuszczonymi cmentarzykami, przekonałam się podczas wakacyjnego wypoczynku w bieszczadzkim „worku”. Już parę chwil po przekroczeniu ogrodzenia okalającego drewnianą cerkiewkę w miejscowości Rabe wiedziałam, że Bieszczady, to również ludzie…

Podchodząc do zamkniętych drzwi skromnej cerkwi straciłam towarzyszącą mi zazwyczaj pewność siebie i nieśmiało nacisnęłam na klamkę, która jednak nie ustąpiła. Zaglądając przez szybki w drzwiach do ciemnego wnętrza, usłyszałam dźwięk charakterystyczny dla poruszanego pęku kluczy, a kątem oka, na plamie słońca kładącej się u moich stóp, ujrzałam cień człowieka.

Uśmiechnięty pan o srebrzystych włosach, jak się później okazało, opiekun zabytków, zaprosił mnie do wnętrza cerkwi, w której unosił się charakterystyczny zapach kadzideł, starego drewna i modlitw odmawianych przez wieki. Jego barwna opowieść o cerkwi, przetykana wątkami wspomnieniowymi z prywatnego życia sprawiła, że zapragnęłam umówić się z nim na dłuższą pogawędkę. Pan Michał Kochanowicz, bo o nim mowa, przystał na moją propozycję bardzo chętnie.

- Czy zgodzi się pan, że w Bieszczadach można się zakochać od pierwszego wejrzenia?
To zależy. Dla was, turystów, Bieszczady to tylko chwila, to miłe przeżycia i fantastyczne widoki. Czerpiecie z nich to co najlepsze, w czym zresztą, jako opiekun zbytków, staram się wam pomagać. Dla mnie jednak Bieszczady to przymus, przymus mieszkania w ojczyźnie, a jednak na obczyźnie. Moje serce pozostało w
powiecie sokalskim w województwie lwowskim, z którego musiałem z rodzicami wyjechać, ponieważ tak chciał pan życia i śmierci - Stalin

Okrutna wiadomość, która wstrząsnęła polską ludnością, zamieszkałą Bełz, Sokal, Uhnów, Krystynopol i Waręż, zaczynała się następująco:

„Umowa pomiędzy Rzeczpospolita Polską a Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich o zamianie odcinków terytoriów państwowych, podpisana 15 lutego 1951 r. (Dz. U. z dnia 6 marca 1952 r. )
W imieniu Rzeczypospolitej Polskiej, Bolesław Bierut, prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, podaje do powszechnej wiadomości: W dniu piętnastego lutego tysiąc dziewięćset pięćdziesiątego pierwszego roku podpisana została w Moskwie Umowa pomiędzy Rzeczpospolita Polską a Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich o zamianie terytoriów państwowych …”

- To zdarzenie miało miejsce ponad pół wieku temu, to bardzo dawno…
Owszem, jednak tego rodzaju przeżycia pozostają w człowieku na zawsze. Ja jestem dzieckiem wojny, urodziłem się w 1933 r. Dziecięce przeżycia mam zakodowane w głowie, niestety nie były to miłe doświadczenia. Pamiętam atak z 17 września, pamiętam gestapowców, czerwonogwardzistów i sąsiadów z UPA. Ci byli najgorsi. Z Ruskimi szło się dogadać, przed gestapowcami można było się ukryć, ale kiedy w domu pojawił się sąsiad, to oznaczało śmierć. Żadna istota nie mogła pozostać przy życiu.
Mojej najbliższej rodzinie udało się przeżyć. Niestety, nadszedł rok 1951, a wraz z nim koszmar przeprowadzki. Opuściliśmy naszą żyzną ziemię i znaleźliśmy się tutaj, na górzystym terenie o słabych warunkach do uprawy i wyczerpanych złożach ropy naftowej

- Dlaczego akurat Bieszczady? Większość przesiedleńców znalazła nowy dom we Wrocławiu, Koszalinie, Szczecinie, Zielonej Górze
Ale to było dalej od Lwowa. Moi rodzice za wszelką cenę chcieli być blisko swojej ziemi. Owszem, życie w tym rejonie było znacznie trudniejsze niż na Ziemiach Odzyskanych. Przez dwanaście lat czekaliśmy na elektryfikację, chałupy, które tutaj zastaliśmy były znakomicie gorsze od tej, którą zostawiliśmy, wyprawa do Ustrzyk Dolnych, z powodu braku dróg, trwała dwie godziny, ale tutaj słyszeliśmy bicie serca naszej, sokalskiej ziemi. Modliliśmy się do Matki Boskiej Sokalskiej, której cudowny obraz razem z nami opuścił województwo lwowskie i został przewieziony do Krakowa, o powrót do ojczystej ziemi, ale on nigdy nie nastąpił. Niestety

- A dzisiaj odwiedza pan kraj swojego dzieciństwa?
Tak. Raz w roku funduję sobie taką przyjemność. Zajeżdżam do mojej wsi, spotykam się z kolegą Ukraińcem. W szkolnych czasach on nie chciał ze mną rozmawiać, ponieważ byłem Polakiem, dzisiaj razem pijemy wódkę i snujemy wspomnienia. Zaglądam też do Lwowa, na którego uliczkach bije mi mocniej serce. To piękne miasto o niepowtarzalnym klimacie, kocham to miejsce.
Mój związek ze stronami ojczystymi nie ogranicza się jednak tylko do sentymentalnych podróży. Biorę czynny udział w gromadzeniu funduszy na rzecz kościoła w Krystynopolu, budowanego przez polską społeczność, która tam, mimo korekty granicznej, pozostała.
Poza tym, my, mieszkańcy Rabe, utrzymujemy żywe kontakty z Bojkami, którzy mieszkali tutaj do 1951 r. Rokrocznie, 19 sierpnia, w naszej wsi odbywa się zjazd wysiedlonych stąd ludzi. Przyjeżdżają autokarem ze swoim greckokatolickim księdzem, odprawiają w cerkwi nabożeństwo połączone z procesją, a po uroczystościach spotykamy się przy ognisku, kiełbaskach i … barszczu ukraińskim, który dla nich przygotowujemy

Pod koniec naszego spotkania, na wspomnienie o Lwowie i rodzinnych stronach, panu Michałowi zaszkliły się oczy, a przez zaciśnięte gardło szepnął - Daj Boże zdrowie i jedź do Lwowa.
Pojadę, obiecuję …
W zajawce fragment piosenki "Moje Bieszczady", bieszczadzkiego zespołu KSU

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto