Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wyśpiewać marzenia, czyli "Metro" w Studio Buffo

Weronika Trzeciak
Weronika Trzeciak
Metro
Metro Adam Ruciński, Studio Buffo
W czym tkwi fenomen musicalu Janusza Józefowicza i Janusza Stokłosy, że od 24 lat cieszy się niesłabnącą popularnością?

"Metro" w reżyserii Janusza Józefowicza to jeden z najdłużej granych musicali w Polsce, gdyż od 1991 roku. Dzięki występom w tym projekcie muzycznym zaistnieli m.in. tacy artyści, jak: Edyta Górniak, Katarzyna Groniec, Robert Janowski.

Bohaterami "Metra" jest grupa młodych artystów, którzy opowiadają o swoich marzeniach. Wśród nich jest m.in. Anka (Natalia Srokocz) i Jan (Jerzy Grzechnik). Dla nich każda zaśpiewana nuta, każdy zatańczony takt jest spełnieniem owych marzeń. Mają pasję i entuzjazm, które prowadzą ich do określonego celu - zaistnienia w świecie artystycznym i pokazania swojego talentu.

Aby spełnić swoje marzenie, cała grupa postanawia wystawić dla pasażerów metra spektakl o pieniądzach - ich sceną staje się podziemny peron. Twórcą i animatorem sztuki jest Jan - buntownik, dla którego metro jest domem. Wspiera go w tym Anka, która stanowi jego całkowite przeciwieństwo - choć jest skromna, to chce zaistnieć w świecie, pokazać na co ją stać, poszukuje akceptacji. Czy tych dwoje skrajnie różnych ludzi może coś połączyć?

Spektakl porusza wiele uniwersalnych tematów, stąd jego sukces i ponadczasowość. To niezwykła opowieść o skrajnościach - marzeniach i rozczarowaniach, pasji i zdradzie, młodzieńczych ideałach i władzy pieniądza. A przede wszystkim to opowieść o romantycznej miłości, która pojawia się znienacka i o którą warto walczyć do końca.

Libretto i teksty piosenek do tego musicalu napisały Agata i Maryna Miklaszewskie. Natomiast muzykę, którą dziś kojarzy chyba każdy, skomponował Janusz Stokłosa. Choć wszystkie piosenki wpadają w ucho, to kilka lubię szczególnie.

Pierwszą z nich jest "Na strunach szyn", którą wykonywali początkowo Katarzyna Groniec i Robert Janowski. Podczas spektaklu mogłam usłyszeć niemniej utalentowany duet - Natalię Srokocz i Jerzego Grzechnika. Sens niemówionych słów. Dźwięk niezagranych nut. Blask niezapalonych jeszcze lamp. Nie mów nic, na strunach szyn. Orkiestra może grać.

Kolejnym utworem jest "Tylko w moich snach", którą wykonywała początkowo Katarzyna Groniec. Jednak Natalia Srokocz w niczym Jej nie ustępuje. Tak, pamiętam słyszałam ten dźwięk. Tak, zmieniłam się, wiem. Inne drogi wybieram od lat. Tylko w snach. Naprawdę wiem. Tylko w moich snach. Gdy gra tych kilka nut. Cichy szept, poruszone wspomnienia przez wiatr. Tamtych słów, tych dziwnych słów. Kłamałeś - dobrze wiem, że ty. Też kochałeś mnie. Gdy wspominam tamte dni przez łzy, widzę cię.
Bardzo podoba mi się również "Szyba", którą początkowo wykonywała Katarzyna Groniec. Jednak wykonanie Natalii Srokocz jest równie dobre. Co dzień ta sama zabawa się zaczyna. I przypomina dziecinne twoje sny. Chcesz rozbić taflę szkła, a ona się ugina. I tam są wszyscy, a naprzeciw - ty. Chcesz rozbić taflę szkła, a ona się ugina. I tam są wszyscy, a naprzeciw - ty.

Lubię także piosenkę "Litania", którą wykonywała początkowo Edyta Górniak. Wykonanie Natalii Krakowiak podobało mi się jeszcze bardziej. Nadziejo moja. Która rozpalasz mnie co dnia. Wieżo przedziwna. Z kości słoniowej, perłowej. Twój raj kuszących snów. Pocieszenie mych pustych dni. Zmiłuj się. Przyjdź wreszcie, wzbogać mnie. Daj znak. Ja chcę tam być, gdzie ty. Wszystko jedno, gdzie pałac twój.

Dużym walorem tego musicalu jest świetna obsada, która choć zmienia się na przestrzeni lat, to jednak trzyma wysoki poziom. Na największe brawa zasłużyli Jerzy Grzechnik, który wcielił się w Jana – z pozoru szorstkiego i niezależnego, a tak naprawdę bardzo wrażliwego chłopaka oraz Natalia Srokocz jako Anka, sympatyczna dziewczyna z sercem na dłoni, która chce zaznać prawdziwej miłości.

Zabawny był Mariusz Czajka jako Max, pomocnik reżysera, występujący w kolorowych getrach i zachowujący się niczym homoseksualista. Podobali mi się także Natalia Krakowiak, która doskonale zaśpiewała "Litanię" oraz Artur Chamski jako przestraszony chłopak, który do niedawna występował jedynie w chórze.

Warto wspomnieć także o scenografii Janusza Sosnowskiego - peron metra, na którym zbierali się młodzi artyści, a także o kostiumach Ewa Krauze i Magdalena Maciejewska - młodzieżowe stroje, takie jak m.in. wytarte dżinsy, T-shirty z nadrukami, krótkie spódniczki. Całości dopełniały efekty laserowe, za które odpowiadała Danuta Bilińska.

Było to moje drugie spotkanie z "Metrem" i muszę przyznać, że wywarło na mnie większe wrażenie niż za pierwszym razem. W 2002 roku była inna obsada i, z tego co pamiętam, nie było efektów świetlnych. Wynika z tego, że "Metro" wciąż się zmienia, jak artyści, którzy w nim grają. Jest też dostosowywane do panującej mody, o czym świadczy fragment piosenki "Ona tańczy dla mnie", której przecież nie było, gdy powstawał ten musical.

Polecam ten spektakl każdemu, a szczególnie miłośnikom musicali. Myślę, że warto go zobaczyć - niejeden raz.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto